– Są niezgodne z art. 20 Deklaracji praw człowieka, który głosi, że nikogo nie można zmuszać do przynależności do jakiegokolwiek ugrupowania, oraz z art. 17 i innymi artykułami [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=77990]konstytucji[/link] – ocenia Janusz Kochanowski. – Konstytucja ani w tym artykule, ani w żadnym innym nie nakłada obowiązku przynależności do żadnej korporacji zawodowej.
[srodtytul]Konstytucja nic nie mówi[/srodtytul]
RPO uważa, że art. 17, który niesłusznie traktuje się jako podstawę korporacjonizmu w Polsce, nic takiego nie mówi. Przewiduje jedynie, że można tworzyć samorządy zawodowe reprezentujące osoby zaufania publicznego i sprawujące pieczę nad wykonywaniem tych zawodów. Nie można tego rozumieć jako obligatoryjnego wymogu, a zwłaszcza zakazu wykonywania zawodu poza korporacją.
– Kwestionuję taką, powszechną, niestety, obecnie, interpretację. Nie wymaga tego również sprawowanie pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu. Możliwe jest przecież funkcjonowanie alternatywnych organizacji samorządowych bądź wprowadzenie przepisów umożliwiających taką pieczę i np. odpowiedzialność dyscyplinarną również osób niezrzeszonych – uważa Kochanowski.
Korporacje, stowarzyszenia są niezbędnym elementem społeczeństwa obywatelskiego. [b]Doszliśmy jednak do sytuacji, w której to właśnie korporacje zawodowe ustalają wiążące reguły wykonywania określonych zawodów lub prowadzenia działalności[/b], decydują o dostępie do wielu zawodów i mogą wykluczać z nich, niejednokrotnie bezpowrotnie, na całe życie, np. z powodu niepłacenia składek.