Wypalenie zawodowe lekarzy
Wypalenie to zespół czynników powodujących wyczerpanie, poczucie utraty sensu, obniżenie jakości życia i skłonność do tzw. depersonalizacji, czyli cynizmu. - Problem ten widzą w swojej pracy kardiolodzy, którzy na co dzień mierzą się ze stresem ratowania życia pacjentów, biurokracją, kolejkami czy trudnościami wynikającymi z niewystarczającego finansowania medycznych procedur – mówi prof. Maciej Lesiak, Kierownik Katedry i I Kliniki Kardiologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. – Dlatego podczas XI Poznańskiego Spotkania Kardiologicznego, które dotyczyło chorób sercowo-naczyniowych oraz najczęstszych chorób cywilizacyjnych, zorganizowaliśmy też sesję o wypaleniu zawodowym – wyjaśnia.
– Problem istnieje. Ok. 43 proc. kardiologów z USA przyznaje się do wypalenia zawodowego, a do reakcji depresyjnej 13 proc. – przyznał na konferencji Jacek Santorski, psycholog biznesu. Zdaniem specjalisty główną przyczyną nie jest przeciążenie pracą, a poczucie bezradności. – Świadomość, że pacjenci czekają na lekarza 70 dni nie wywołuje w nim poczucia zaradności, tym bardziej, że nie wie, jak to zmienić. Przeciążenie pracą jest znamienne, natomiast frustracja wynikająca z braku wpływu na sytuację bardzo przyczynia się do wypalenia – podkreśla Santorski.
Zgadza się z tym prof. Przemysław Mitkowski, z I Kliniki Kardiologii Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. – Wielu lekarzy zadaje sobie to pytanie: w imię czego ja tu jestem? Czy mam poczucie jakiejś misji? Czy mam powód, cel, który nadaje sens? W tak wymagających i stresujących warunkach pracy chcemy mieć poczucie wpływu – zarówno na polepszenie zdrowia pacjentów, naszych warunków pracy, jak i na polepszanie standardów opieki medycznej w naszym kraju – mówi.
Co nas motywuje w pracy?
Z badań wynika, że najistotniejsze dla każdego jest bycie potrzebnym, natomiast w kategoriach poczucia satysfakcji z pracy pieniądze są dopiero na ostatnim miejscu.
– Pracując, chcemy mieć pozytywny wpływ na czyjeś życie, najlepiej personalnie, z imienia i nazwiska. W walce z wypaleniem zawodowym warto uświadomić sobie, jak nasza praca wpływa na życie pacjentów – uważa Marcin Wanke, andragog, ambasador idei civility. Drugą wartością, jego zdaniem, są relacje i emocje w miejscu pracy, zaufanie do współpracowników, poczucie bezpieczeństwa. Trzecią rozwój postrzegany jako możliwości zwiększenia poczucia własnej wartości w efekcie wykonywanej pracy. - Kolejną jest związek pomiędzy tym, co robię, a tym, ile zarabiam, co w ochronie zdrowia jest trudne do powiązania. Dopiero piątym elementem jest to, ile zarabiam. Żądania płacowe wynikają głównie z tego, że ludzie czują się niedoceniani lub mają poczucie bezradności i braku realnego wpływu na rzeczywistość – przyznaje Wanke.
Civility, czyli życzliwość i zaufanie
W idei Civility, na której można oprzeć model zarządzania podmiotem i zespołami ludzi podstawową wartością jest zaufanie w miejscu pracy. Opiera się na modelu piramidy trzech wartości kluczowych w budowaniu efektywności organizacji. W podstawie leży zaufanie, na drugim poziomie jest współpraca, a dopiero na trzecim efektywność będąca wypadkową dwóch poprzednich. Podczas konferencji „Kadry w ochronie zdrowia; wyzwania i rozwój” Łukasz Szumowski, minister zdrowia, zwracał uwagę, że w relacji lekarz-pacjent brak jest życzliwości i emocjonalnego zaangażowania lekarzy w proces leczenia pacjenta ze względu na ogromne wymogi biurokratyczne. Z drugiej strony pacjent nie widzi całego procesu zaangażowania lekarza i może czuć się nie w pełni zaopiekowany, a każdy chory chciałby być w centrum uwagi lekarza, aby czuć do niego zaufanie. – Chodzi również o zbudowanie zaufania pacjenta do całego systemu ochrony zdrowia – mówił Szumowski. – Pacjenci czują się zaniedbani, ponieważ kadry medyczne czują się zaniedbane, stąd skupiają się na własnych problemach traktując podświadomie pacjenta jako intruza we własnej sytuacji – uważa Marcin Wanke. Większość pozwów pacjentów względem szpitali oparta jest na opiniach i emocjach chorych, którzy poczuli się zlekceważeni, uznali, że odebrano im godność. Wanke uważa, że pacjenci są lustrem tego, co się dzieje w ochronie zdrowia. – Te same emocje są po stronie kadr. Jeśli agresja pojawia się w relacji pacjent-pracownik ochrony zdrowia, obie strony musiały poczuć się zlekceważone i spadło zaufanie. Z tym, że pacjent przez np. lekarza czy pielęgniarkę, a ci wcześniej przez swoich pracodawców czy decydentów – kontynuuje Wanke. – Jeżeli kadry medyczne nie czują się doceniane, nie odczuwają szacunku, jeżeli informacja zwrotna o ich pracy polega tylko na informacji, co zrobili źle, a nie co zrobili dobrze, powoduje to brak poczucia sukcesu, własnej wartości i sensu. A to trzeba zredukować chcąc zatrzymać pracownika przy brakach kadrowych w medycynie. Za tak głębokie frustracje na poziomie poczucia własnej wartości ktoś musi po prostu zapłacić. I tu potrzebne są pieniądze. A o to w systemie ochrony zdrowia niełatwo. Warto więc pomyśleć o pozytywnej atmosferze i relacjach – dodaje Wanke. – Chcąc stworzyć system, w którym to pacjent byłby w centrum uwagi, należy myśleć o optymalizacji wszystkich elementów systemu jednocześnie: odpowiednim finansowaniu procedur medycznych i wynagrodzeń kadr, inwestycji w kosztowo-efektywne terapie oraz finansowaniu edukacji i profilaktyki pacjentów. Podstawą jest dobra wola i chęć współpracy oraz zaufanie do wspólnych celów i działań – stwierdza Mitkowski.