Sąd Najwyższy dokonał wykładni wprowadzonego kilka lat temu zakazu handlowania szpitalnymi długami. Przepis miał pomagać zadłużonym Samodzielnym Publicznym Zakładom Opieki Zdrowotnej (SP ZOZ).
Chodzi o art. 54 ust. 5–6 ustawy o działalności leczniczej. Mówi on, że „czynność prawna mająca na celu zmianę wierzyciela SP ZOZ" może nastąpić po wyrażeniu zgody przez podmiot tworzący szpital, a dokonana z pominięciem tego rygoru – jest nieważna".
Firmy finansowe działające „wokół" szpitali korzystają z subtelniejszych narzędzi. Spółka (giełdowa) Magellan z Łodzi udzieliła poręczenia otwartego do pewnej kwoty dla trzech firm – dostawców Szpitala Specjalistycznego nr 2 w Jastrzębiu-Zdroju. Szpital nie uregulował należności z umów na dostawę aparatu cyfrowego RTG, leków i antybiotyków, a także na usługi pralnicze. W sumie 300 tys. zł dostawcom zapłaciła spółka Magellan, która następnie pozwała szpital, żądając tej kwoty.
Zmiana wierzyciela
Sąd Okręgowy w Gliwicach oddalił żądanie. Uznał, że poręczenie było pozorne, bo ukrywało zabronioną cesję szpitalnego długu. Sąd Apelacyjny w Katowicach był innego zdania. Uznał, że poręczenie nie ma na celu zmiany wierzyciela. Werdykt ten wspierali pełnomocnicy spółki Piotr Pszczółkowski i Tomasz Cytarzyński. Pytali, dlaczego prawo ma wspierać nierzetelnego kontrahenta? Wstąpienie w miejsce dostawców poręczyciela nie pogarsza sytuacji szpitala.
Granice biznesu
– Właśnie pogarsza – dowodził pełnomocnik szpitala, Ryszard Ostrowski. Wskazał, że poręczyciel, jako firma działająca w branży finansowej, bardziej rygorystycznie traktuje zapłaty, dochodzą też koszty egzekucji. Celem zaś spornych rygorów była ochrona nie dostawców, ale szpitali i finansów publicznych.