Czy jest nim Hillary Clinton, pierwsza kobieta w tej roli, czy ekscentryczny miliarder Donald Trump? My w momencie zamykania tego numeru gazety takiej wiedzy jeszcze nie mieliśmy. Niezależnie jednak od decyzji Amerykanów można już podsumować tegoroczną kampanię i zadać kilka pytań o uniwersalnym charakterze.

Najpierw więc o kampanii wyborczej, wyjątkowo brudnej i emocjonalnej. Czy mogła być inna? Wydaje się, że w dzisiejszym  zdominowanym przez internet świecie na miejsce faktów, liczb i argumentów musiały się wedrzeć fale negatywnych emocji. Głównym orężem polityki stała się inwektywa, a jej szafarz wyrósł na światową gwiazdę. Czy i jak z tym walczyć? Jak przywrócić debacie publicznej znamię racjonalności, a językowi polityki proste znaczenia? Wciąż nie wiadomo, choć nie ma wątpliwości, że to jedno z najważniejszych wyzwań, jakie stoją przed systemem demokratycznym. Jeśli mu nie podołamy, wolny świat stanie się ofiarą brutalnego populizmu.

Innym wnioskiem z kampanii jest powszechne wrażenie pęknięcia na linii elity–wyborcy. Nawet jeśli faktycznie nie doszło do pełnej alienacji klasy politycznej, którą większość głosujących mocno odczuwa. To doskonałe pole dla szukających łatwej popularności demagogów. I kłamliwych zapewnień, że miejsce interesów establishmentu zajmie perspektywa „zwykłego człowieka”. Nieprawda, populiści zbudują własny establishment, możliwe, że jeszcze bardziej agresywny i pazerny. To dwa najważniejsze wnioski z amerykańskiej kampanii, która zapewne przejdzie do historii jako najlepsza ilustracja zmieniającego się „internetowego świata”.

I sama Ameryka na koniec. Z tysiącem swoich i globalnych problemów na karku. Z kwestią nielegalnych imigrantów, których Trump chce wyrzucać, a Clinton broni. Z ryzykiem izolacjonizmu, który może oznaczać rezygnację USA z wysiłku wspierania światowej równowagi. Z dylematami otwarcia bądź zamknięcia największej gospodarki świata. Rozpoczynania bądź nie wojen celnych i handlowych. Zakresu pomocy socjalnej.

W końcu – pro domo sua – stosunku do Rosji, obrony demokratycznych wartości i bezpieczeństwa europejskich sojuszników, ze wzmacnianiem wschodniej flanki NATO na czele. Wszystko to tematy uniwersalne, z którymi musi się zmierzyć 45. gospodarz Białego Domu.  Możemy tylko wierzyć, że wykaże się mądrością i rozsądkiem.