Prof. Marciniak zwróciła uwagę, że Polacy są narodem euroentuzjastów "na poziomie deklaracji". - Czasami nasz euroentuzjazm jest deklarowany przez 90 proc. respondentów. To jest bodaj najwyższy wskaźnik jeśli chodzi o kraje UE - zauważyła.
Politolog zwróciła jednak uwagę, że "jeśli zajrzymy głębiej co za tymi deklaracjami się kryje, to tam już tak optymistycznie, kolorowo nie jest". Dlaczego? Ponieważ Polacy "podzielają wybiórczo pewne wartości związane z obecnością w UE", ale innych już nie podzielają. - Przeszkadza nam np. idea wejścia do strefy euro. Nasz stosunek do tej kwestii jest odwrotnie proporcjonalny w stosunku do krajów, które do tego aspirują - zauważyła. - Chcemy korzystać z funduszy europejskich w różnych obszarach, natomiast kwestie praworządności, wartości europejskich, akceptacja kultury Zachodu, to już też nas za bardzo nie interesuje - dodała.
- A jednocześnie część respondentów chciałaby, abyśmy mieli bardzo duży wpływ na funkcjonowanie UE. Czyli abyśmy byli w Unii pierwszej prędkości, bez euro - mówiła prof. Marciniak.
Politolog przypomniała też, że Polska wchodziła do UE ze względu na "motywacje kulturowe". - Mieliśmy aspiracje przynależności do kultury Zachodu - wyjaśniła.