Polscy wykonawcy pod nadzorem strony wojskowej grodzą już teren bazy przeciwrakietowej. W ramach tych prac instalowane będą systemy kamer i innych czujników, które będą chroniły teren jednostki. Prace potrwają do końca roku i będą kosztowały ok. 40 mln zł.
Wewnątrz zostało już wyburzonych kilkadziesiąt niepotrzebnych budynków. W pozostałych obiektach prowadzone będą prace modernizacyjne na potrzeby polskiej jednostki wojskowej.
– Powstaje infrastruktura dla polskiej jednostki, która zajmie się ochroną tego obiektu – mówi „Rzeczpospolitej" płk Janusz Szupryczyński, szef zespołu obrony przeciwrakietowej w Departamencie Polityki Bezpieczeństwa Międzynarodowego MON.
W miejscu, gdzie znajdzie się baza, będą stacjonowały dwie jednostki wojskowe – polska (w tej strefie prowadzone są już prace) oraz amerykańska.
– Z naszej strony będzie tam stacjonował batalion ochrony bazy, w którego skład wejdzie około 250 żołnierzy – dodaje przedstawiciel resortu obrony.
Wstępne prace na terenie, gdzie budowany będzie system obrony przeciwrakietowej, prowadzili też już Amerykanie. Sprawdzali oni m.in. stan zanieczyszczenia ziemi (w miejscu tym przed laty znajdowały się różne jednostki wojskowe) oraz obecność niewybuchów i niewypałów. Amerykanie znaleźli m.in. niewielką ilość starej amunicji i pocisków artyleryjskich.
– Za kilka miesięcy powinny być rozpisane pierwsze kontrakty na budowę obiektów znajdujących się w amerykańskiej części bazy. Przewidujemy, że prace rozpoczną się wiosną przyszłego roku – dodaje płk Szupryczyński.
Jego zdaniem o kontrakty przy budowie bazy będą mogły się ubiegać polskie firmy budowlane. Wartość całej inwestycji szacowana jest na około 600 mln dolarów.