Zamknięte granice przed twórcą suprematyzmu

15 maja minęła 85. rocznica śmierci Kazimierza Malewicza. Jego „Czarny kwadrat na białym tle” wciąż pozostaje tajemnicą.

Aktualizacja: 16.05.2020 11:59 Publikacja: 16.05.2020 11:55

Zamknięte granice przed twórcą suprematyzmu

Foto: Wikimedia Commons, Domena Publiczna

„Ostrą granią dzielimy czas i stawiamy na pierwszej stronicy płaszczyznę w postaci kwadratu czarnego jak tajemnica, płaszczyzna patrzy na nas ciemnym, jak gdyby kryła w sobie nowe stronice przyszłości” – notował artysta. W 1927 roku ukończył 48 lat i był już twórcą nowego kierunku w sztuce – suprematyzmu zakładającego całkowite oderwanie sztuki od rzeczywistości, dążącego do maksymalnego uproszczenia form. Przyszedł wreszcie czas, gdy władze sowieckie pozwoliły Malewiczowi na pierwszą zagraniczną podróż. Trasa prowadziła do Warszawy i Berlina. W polskiej stolicy otwierał swoją wystawę w Hotelu Polonia – 30 płócien, które przyszli oglądać liczni goście. Jak opowiada jego stryjeczna wnuczka, mieszkająca w Warszawie Iwona Malewicz (córka brata Antoniego) na uroczystym bankiecie zamiast krawatu miał zawiązaną pod szyją fioletową pończochę. Niesprzyjające okoliczności spowodowały, że z jej dziadkiem, a swoim rodzonym bratem - spotkać się mógł dopiero na dworcu kolejowym tuż przed wyjazdem do Berlina. Ciekawe, że – jak twierdzą autorzy dokumentu – Iwona Malewicz jest jedynym członkiem rodziny, który przyznaje się publicznie do pokrewieństwa ze słynnym artystą.

Urodzony w Kijowie na początku 1879 roku Kazimierz Malewicz, został ochrzczony 1 marca w obrządku katolickim w miejscowym kościele św. Aleksandra – ślad po tej ceremonii pozostał do dziś w księdze metrykalnej. Pochodził ze zubożałej szlachty polskiej, jego ojciec jako ostatni z rodu miał status szlachecki. Kazimierz był  najstarszym z 12. rodzeństwa, wychowywał się na wsi, bo ojciec był zarządcą cukrowni i jego sezonowa praca na prowincji wymagała ciągłych przeprowadzek. Wspominał potem, że dzieciństwo upłynęło mu wśród pięknych krajobrazów. „Natura robiła na mnie wrażenie i lubiłem jak się zmieniała” – zanotował artysta. W domu mówił po polsku, z kolegami po ukraińsku. Żywił sympatię do tamtejszej wsi – zachwycały go malunki na chatach, odświętne ludowe stroje, sztuka haftu. Ojca nie cieszyły jego ciągoty do sztuki, bo chciał dla syna pewniejszego zajęcia. Występujący w filmie historycy sztuki zauważają, że wieś miała ogromne znaczenie dla artystów awangardy, którzy przejęli jej rytmiczność i motywy: krzyż, kwadrat, koło.

Mając 40 lat Kazimierz Malewicz otworzył w 1929 roku pracownię eksperymentalną w Kijowskim Instytucie Sztuki. Dziś nie ma po niej  śladu, ani też pamięć o jej twórcy nie jest kultywowana.

- Żaden wykładowca o nim nie wspominał – ujawnia Dmytro Antoniuk, wykładowca, architekt Akademii Sztuk Wizualnych i Architektury i dodaje, że to z powodu zdominowania przez wiele lat uczelni przez urzędników, a nie twórców. W dodatku  marksiści zarzucali Malewiczowi, że jest mistykiem.

- W domu był wybuchowy, lubił sobie podjeść – ujawnia z kolei  Irina Wakar, historyczka sztuki z Galerii Trietiakowskiej.

Kilka lat po śmierci artysty odnaleziono scenariusz filmu z adnotacją „dla Hansa Richtera”. 15 lat później niemiecki awangardowy reżyser podjął próbę jego ekranizacji. Autorzy filmu ruszyli jego tropem. Na trasie ich podróży znalazło się wiele miejsc związanych z Malewiczem. Dociekają, czym był kwadrat, jak doszło do namalowania czarnego kwadratu i jakie miał wówczas znaczenie. Historycy sztuki z różnych krajów ( z Polski Iwona Luba) analizują fenomen twórczości Malewicza podkreślając, że był ważnym artystą nie tylko ze względu na to, co robił, ale i co myślał. Całości dopełniają prezentacje jego prac, animacje i cytaty z jego dzieł.

Premiera interesującego ukraińskiego dokumentu „Kazimierz Malewicz. Historia nieznana” w sobotę o 22.05 w TVP Kultura.

„Ostrą granią dzielimy czas i stawiamy na pierwszej stronicy płaszczyznę w postaci kwadratu czarnego jak tajemnica, płaszczyzna patrzy na nas ciemnym, jak gdyby kryła w sobie nowe stronice przyszłości” – notował artysta. W 1927 roku ukończył 48 lat i był już twórcą nowego kierunku w sztuce – suprematyzmu zakładającego całkowite oderwanie sztuki od rzeczywistości, dążącego do maksymalnego uproszczenia form. Przyszedł wreszcie czas, gdy władze sowieckie pozwoliły Malewiczowi na pierwszą zagraniczną podróż. Trasa prowadziła do Warszawy i Berlina. W polskiej stolicy otwierał swoją wystawę w Hotelu Polonia – 30 płócien, które przyszli oglądać liczni goście. Jak opowiada jego stryjeczna wnuczka, mieszkająca w Warszawie Iwona Malewicz (córka brata Antoniego) na uroczystym bankiecie zamiast krawatu miał zawiązaną pod szyją fioletową pończochę. Niesprzyjające okoliczności spowodowały, że z jej dziadkiem, a swoim rodzonym bratem - spotkać się mógł dopiero na dworcu kolejowym tuż przed wyjazdem do Berlina. Ciekawe, że – jak twierdzą autorzy dokumentu – Iwona Malewicz jest jedynym członkiem rodziny, który przyznaje się publicznie do pokrewieństwa ze słynnym artystą.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl
Rzeźba
Trzy skradzione XVI-wieczne alabastrowe rzeźby powróciły do kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu
Rzeźba
Nagroda Europa Nostra 2023 za konserwację Ołtarza Wita Stwosza
Rzeźba
Tony Cragg, światowy wizjoner rzeźby, na dwóch wystawach w Polsce