Grupa Lotos ma tę przewagę konkurencyjną, że wiele z naszych stacji paliwowych znajduje się na trasach wylotowych z miast. Chcemy to wykorzystać. Planujemy, że w trzecim kwartale tego roku, dzięki postawionym przez nas ładowarkom, będzie można bezpiecznie przejechać trasę z Warszawy do Trójmiasta. Budujemy 12 punktów ładowania pomiędzy tymi ośrodkami. Będzie to też dla nas pewnego rodzaju eksperyment, który pozwoli nam zrozumieć wzorce zachowań klientów na stacjach i sposób wykorzystania tej infrastruktury. W dalszej perspektywie planujemy dobudowanie kolejnych 38 punktów ładowania, również pozwalających na przemieszczanie się pomiędzy dużymi ośrodkami w Polsce.

Cieszy mnie to, że dyskusja o elektromobilności jest dyskusją o wykorzystaniu szerszej gamy paliw niskoemisyjnych. Bardzo interesujemy się wykorzystaniem wodoru jako paliwa w transporcie publicznym. Od dawna prowadzimy liczne projekty badawcze dotyczące wykorzystania wodoru i wiemy, że jest on paliwem bezpiecznym. W rafinerii w Gdańsku produkujemy kilkanaście ton tego gazu na godzinę. Wiemy już, jak go przechowywać. Pracujemy nad jego oczyszczaniem, aby zyskał jakość potrzebną w ogniwach paliwowych.

Widząc możliwości dofinansowania projektów badawczo-rozwojowych i infrastrukturalnych z funduszy unijnych, staramy się z nich skorzystać i zbudować infrastrukturę, która pozwoli wprowadzić na rynek wodór. Myślę, że w dwa–trzy lata możemy dojść do etapu, w którym będziemy mogli już dostarczać na rynek czysty wodór. 1 proc. naszej produkcji rocznej wystarczyłoby, żeby transport publiczny średniej wielkości miasta przestawić na ten gaz. Dlatego rozmawiamy z miastami, które myślą o takim transporcie, m.in. z Gdynią, Wejherowem czy Gdańskiem.

Rozpoznając trendy dotyczące oczekiwań co do produkcji paliw jak najczystszych dla transportu, angażujemy się w LNG. Pracujemy też nad projektem, którego celem będzie wyeliminowanie z naszej oferty produktów o wysokiej zawartości siarki. To korzystne także z biznesowego punktu widzenia, bo takie paliwa są dla nas niskomarżowe.