Ten sezon to jak na razie dla pani droga przez mękę?
Jest przewrotny i trochę szalony, a pandemia czyni go niewiadomą. Już lato nie było łatwe, bo podczas przygotowań doznałam kontuzji. Później naszą kadrę dopadł koronawirus. Niektórzy przeszli go bardzo ciężko. Ja na szczęście chorowałam bezobjawowo, ale zobaczymy za parę miesięcy, co będzie z powikłaniami. To wszystko sprawiło, że początek sezonu nie był łatwy. Wiadomo, że wszyscy spodziewali się lepszych startów. Sama liczyłam na więcej i tak naprawdę nie wiedziałam, co się dzieje. Miałam mętlik w głowie. Czekałam już tylko na święta i powrót do domu.
Odpoczynek pomógł?
Nie mogłam się doczekać startów po Nowym Roku. Poprzedni grudzień też nie był najlepszy, w styczniu sytuacja się poprawiła. Teraz było podobnie. Najważniejsze, że wszystko poszło we właściwym kierunku. W pewnym momencie doszliśmy z trenerem do wniosku, że odpuszczamy walkę o miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, bo najważniejsze są mistrzostwa świata. Minus jest taki, że nie mam przez to gwarancji udziału w biegu masowym w Pokljuce.
Koronawirus sprawił, że szanse były nierówne, bo niektórzy mieli lepsze warunki przygotowań?