Czym się zajmuje "tajne" biuro w MSWiA?

Specjalna komórka do tropienia nadużyć w służbach nie chwali się sukcesami i nie wiadomo, czy je ma.

Aktualizacja: 23.12.2019 20:53 Publikacja: 23.12.2019 18:44

Andrzej Szprycha (z prawej) odbiera akt powołania na szefa BNW od Jarosława Zielińskiego, byłego już

Andrzej Szprycha (z prawej) odbiera akt powołania na szefa BNW od Jarosława Zielińskiego, byłego już wiceministra MSWiA

Foto: materiały prasowe

W styczniu miną dwa lata od powołania Biura Nadzoru Wewnętrznego MSWiA, które przejęło kontrolę nad nieprawidłowościami w służbach mundurowych. Podlega ministrowi i choć działa w strukturach urzędu, to jest poza społeczną kontrolą. Jaki jest plon jego działalności – to najgłębsza tajemnica. Wiadomo za to, że inspektor nadzoru wewnętrznego Andrzej Sprycha, którego biuro liczy 46 pracowników, zarabia więcej niż ministrowie w rządzie.

– Jeżeli jakaś instytucja nie chce informować o swoich działaniach, chociażby w podstawowym statystycznym zakresie: ile spraw podjęła, jaki był ich finał, to oceniam to jako strach przed tym, że ktoś wyciągnie wnioski o jej funkcjonowaniu – mówi dr Krzysztof Izdebski z Fundacji ePaństwo.

„Czapa" nad BSW

Biuro Nadzoru Wewnętrznego to pomysł Mariusza Błaszczaka i Jarosława Zielińskiego, posłów PiS, którzy po wygranych wyborach PiS w 2015 r. zaczęli rządzić w MSWiA. Oficjalnym powodem powołania biura (w styczniu 2018 r.) były skandale z nadużyciami i nieprawidłowościami w Biurze Spraw Wewnętrznych Policji (BSW), które podlega komendantowi głównemu i ma ścigać nieuczciwych policjantów oraz nadużycia w formacji. Dziś wiadomo, że zajmowało się nie tylko tym, ale też np. inwigilacją dziennikarzy czy szefów służb po aferze taśmowej. To policyjne BSW „uszyło" sprawę Zbigniewowi Majowi, kiedy był szefem KGP, posługując się anonimem i odgrzewając rzekome zdarzenie sprzed 13 lat, co doprowadziło do jego dymisji. Nie dostrzegło za to słynnej „infoafery", czyli korupcji przy przetargach informatycznych, której dopuszczał się pracujący w centrali policji Andrzej M. (tę aferę wykryło dopiero CBA).

Teraz Biuro Spraw Wewnętrznych Policji i BSW Straży Granicznej zostały wyłączone z kurateli szefów służb i oddane pod kontrolę inspektora nadzoru wewnętrznego, podległego ministrowi.

Nieoficjalny powód powstania BNW jest nieco inny – ma dbać o to, by polityk nie wszedł na żadną „minę". – Chodzi o to, by wykrywać nadużycia służb, zanim wypłyną na światło dzienne – mówi nam osoba znająca kulisy działania BNW.

Szerokie uprawnienia

Biuro Nadzoru Wewnętrznego liczy 49 pracowników, a ich uprawnienia są największymi z wszystkich służb. Nie tylko mogą podsłuchiwać czy śledzić funkcjonariuszy, ale też decydują o awansach policjantów na wyższy stopień, przyznanych nagrodach i odznaczeniach.

Wszystko po to, by wykrywać przestępstwa funkcjonariuszy i pracowników służb, czyli łamanie prawa lub etyki zawodowej. Innym zadaniem Biura ma być egzekwowanie odpowiednich standardów pracy mundurowych – policjantów, strażaków, SOP-owców i pograniczników, analizowanie m.in. postępowań dyscyplinarnych czy czynności operacyjnych. Nowe Biuro ma podejmować tylko najważniejsze sprawy, w tym głośne medialnie i ważne społecznie – a resztę przekazywać do biur spraw wewnętrznych w policji i straży.

Dużą część aktywności BNW zajmuje weryfikacja kandydatów na wyższe stanowiska w służbach mundurowych podległych MSWiA. – Rekomendują awanse na wyższych etatach, np. naczelników wydziałów policji – mówi nam znający kulisty działania Biura oficer służb.

Ostatnio wzburzenie policjantów wywołało inne działanie szefa BNW. – Inspektor nadzoru wewnętrznego zablokował możliwość weryfikacji kandydatów na wyższy stopień oficerski szybciej niż na 24 lipca. Tak jest po raz pierwszy. Mamy setną rocznicę policji i zero awansów – narzeka, i dodaje, że BNW ma w istocie ogromną władzę i wpływ na to, kto może objąć kierownicze stanowisko, a kto nie.

Inny nasz rozmówca z mundurówki dodaje: – BNW ma dostęp do baz danych wszystkich służb podległych MSWiA i uprawnienia szersze niż ABW czy CBA, a nadzoruje je polityk, czyli minister. To państwo w państwie mundurowych – mówi nam doświadczony policjant, zastrzegając anonimowość. I dodaje: – Sam chciałbym wiedzieć, czym się zajmują i jakie mają osiągnięcia – dodaje nasz rozmówca.

Policjanci, z którymi rozmawialiśmy twierdzą, że ta komórka analizuje anonimy wskazujące nadużycia, a nawet podsłuchuje mundurowych związkowców.

O efekty pracy BNW zapytaliśmy MSWiA, ale zamiast konkretów otrzymaliśmy ogólniki. „BNW analizuje informacje dotyczące naruszeń prawa w nadzorowanych formacjach oraz podejmuje działania w zakresie rozpoznawania, zapobiegania i wykrywania określonych przepisami prawa kategorii przestępstw popełnianych przez pełniących w nich służbę funkcjonariuszy oraz zatrudnionych pracowników" – odpowiedziało nam MSWiA, dodając, że „działania w tym zakresie są realizowane m.in. w ramach czynności operacyjno-rozpoznawczych, a więc mają charakter niejawny". Dlatego „Tryb udostępniania uzyskanych w ten sposób informacji nie pozwala na przedstawienie bliższych szczegółów" – twierdzi MSWiA. Koszty?

Na pytanie o koszty działalności BNW resort odsyła nas do ustawy sprzed dwóch lat. Czytamy w niej, że budżet BNW w ciągu dziewięciu lat to blisko 43 mln zł.

Poseł Marek Biernacki, były szef MSWiA, członek Komisji ds. Służb Specjalnych o „dokonaniach" BNW nie słyszał.

– Takiej komórki, podległej ministrowi, nie powinno być w strukturze MSWiA. Ministrami zostają politycy, istnieje więc zagrożenie, że polityk będzie miał wgląd w czynności operacyjne i sprawy prowadzone przez to Biuro – ocenia poseł Biernacki.

Krezus w służbach

Wiedza o sprawach, jakie wykryło policyjne Biuro Spraw Wewnętrznych, jest znaczna – składa też szczegółowe roczne raporty m.in. o tym, ile przestępstw, zarzutów, skazań nieuczciwych policjantów to efekt jego działań. Jakie skandale w służbach w ciągu dwóch lat wykryło Biuro Nadzoru Wewnętrznego – to tajemnica. Dotąd nie pochwaliło się żadnym sukcesem. – Zapytaliśmy w interpelacji o efektywność tego Biura i jego sukcesy. Ale otrzymaliśmy odpowiedź, że wszystkie te działania są utajnione, a wyniki kontroli podlegają ministrowi – mówi z kolei poseł Maciej Masłowski z Kukiz'15. – Mam wrażenie, że BNW to taka instytucja wydmuszka – dodaje.

O wyjątkowej pozycji szefa BNW, którym jest Andrzej Sprycha, świadczą jego zarobki. Od powołania w ciągu 11 miesięcy pracy w 2018 r. zarobił aż 222 tys. zł (co podał w oświadczeniu majątkowym) – daje to średnią ok. 20 tys. zł miesięcznie. Dla porównania Brudziński jako minister spraw wewnętrznych w 2018 r. zarobił tylko 168 tys. zł, a Mariusz Kamiński – minister koordynator służb przy premierze (a teraz też szef MSWiA) – 171 tys. zł.

Sprycha to były policjant, wiadomo, że wcześniej był dyrektorem Departamentu Porządku Publicznego MSWiA, a w 2013 r. prezesem Zarządu Stowarzyszenia Opieki nad Grobami Policjantów na Wschodzie i naczelnikiem Wydziału Bezpieczeństwa Osobowego Gabinetu KGP.

W styczniu miną dwa lata od powołania Biura Nadzoru Wewnętrznego MSWiA, które przejęło kontrolę nad nieprawidłowościami w służbach mundurowych. Podlega ministrowi i choć działa w strukturach urzędu, to jest poza społeczną kontrolą. Jaki jest plon jego działalności – to najgłębsza tajemnica. Wiadomo za to, że inspektor nadzoru wewnętrznego Andrzej Sprycha, którego biuro liczy 46 pracowników, zarabia więcej niż ministrowie w rządzie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?
Służby
Centralne Biuro Antykorupcyjne przechodzi do historii. Rząd chce uzdrowić służbę
Służby
W Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wzrosną płace. Dodatkowe 89 mln w budżecie