Policja na wodzie to fikcja

Wysłużone łodzie, mało patroli, słaba obsada. NIK skontrolowała policję wodną i apeluje do Komendy Głównej o dostosowanie formacji do realnych potrzeb.

Aktualizacja: 02.09.2018 22:51 Publikacja: 02.09.2018 19:02

NIK wytyka małą ilość patroli policji wodnej. Np. w Pucku nie było ich wcale

NIK wytyka małą ilość patroli policji wodnej. Np. w Pucku nie było ich wcale

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Za mało ludzi, wyposażenia i środków – to główne zastrzeżenia NIK pod adresem policji wodnej na polskim wybrzeżu – wynika z raportu, który poznała „Rzeczpospolita".

– Braki kadrowe oraz w sprzęcie stwarzały ryzyko niezapewnienia obywatelom właściwego poziomu bezpieczeństwa na wodach morskich i terenach nadmorskich – wskazuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.

Wypoczynek nad wodą jest jedną z ulubionych form spędzania wolnego czasu. Ale często kończy się tragicznie. W ciągu minionych trzech lat (2015–2017) doszło do ponad 1,5 tys. utonięć. W roku ubiegłym woda zabrała 449 osób, w obecnym – tylko do połowy sierpnia – już 372.

Policja to jedna ze służb pilnujących bezpieczeństwa nad wodą. Ma m.in. ratować tonących, prowadzić poszukiwania, łapać kłusowników. Priorytetem jest zmniejszenie liczby utonięć – rocznie na 100 tys. mieszkańców Polski w wodzie giną dwie osoby, w UE – jedna. NIK zbadała więc, jak w latach 2015–2017 policja wodna wywiązywała się ze swoich zadań.

W kontrolowanym okresie działały cztery specjalistyczne komisariaty wodne: w Warszawie, Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu, oraz sześć stałych komórek wodnych. Kontrola objęła sześć nadmorskich komend policji (miejskie w Gdańsku, Szczecinie i Świnoujściu, i powiatowe w Kołobrzegu, Pucku, Braniewie).

Wnioski są smutne. Policji wodnej brakuje sprzętu i rąk do pracy. Decyzje o tworzeniu np. komisariatów czy komórek wodnych należą do komendantów powiatowych (miejskich), ale o środki muszą się starać u komendantów wojewódzkich. Dostają mniej niż potrzeba.

Za mało jest patroli. Np. w Pucku wcale nie patrolowano wód wzdłuż wybrzeża morza otwartego (terytorialnego) o długości ok. 70 km, a w Świnoujściu regularne patrole policja pełniła tylko przez dwa miesiące w roku. „W KMP w Świnoujściu akwen o powierzchni ponad 70 tys. hektarów patrolowało tylko 2 funkcjonariuszy" – alarmuje NIK. Co ciekawe, w Braniewie obszarem dziesięciokrotnie mniejszym zajmowało się sześciu policjantów.

– Mamy problemy kadrowe – przyznaje Beata Olszewska, oficer prasowy KMP w Świnoujściu. – Ten rok, mimo dobrej pogody, należał do spokojniejszych. Utonięć było niewiele – zapewnia.

W Kołobrzegu do służby wyznaczano pięciu, sześciu policjantów, ale przez połowę czasu pracy zajmowali się innymi zadaniami, a przez awarię łodzi służbę patrolową pełnili głównie na... rowerach – podaje raport.

– Większość zadań na wodzie wykonuje Straż Graniczna Morska i WOPR, które są dobrze wyposażone – wyjaśnia Tomasz Kwaśnik, oficer prasowy KPP w Kołobrzegu.

Zawodziło przygotowanie. W Gdańsku i Szczecinie przeszkolenie w zakresie kwalifikowanej pierwszej pomocy posiadał tylko co czwarty policjant, gdzie indziej – co trzeci. Kwalifikacje do kierowania łodziami miało 66 proc. z nich.

Z wyjątkiem Komendy Miejskiej w Świnoujściu brakowało jednostek pływających. Policje w Pucku i Braniewie nie miały dużych łodzi kategorii R-1 do służby w trudnych warunkach atmosferycznych. W Kołobrzegu jedyna policyjna łódź z powodu awarii była nieczynna przez większość sezonu, w Szczecinie silnik jednej z trzech łodzi kategorii R-2 był w złym stanie. Brakowało m.in. łodzi kategorii R-3, skuterów wodnych, quadów.

Przez braki kadrowe np. w Pucku w ciągu trzech sezonów wykonano tylko 23 patrole wodne – jeden na otwartym morzu (w łodzi Straży Granicznej) i tylko osiem prewencyjnych. W Kołobrzegu w sezonie 2016 r. przez trzy miesiące było 31 patroli wodnych, po 2,5 godziny dziennie.

NIK zauważa, że większość utonięć ma miejsce w rzekach, jeziorach i stawach, ale apeluje do szefa policji o dostosowanie policji wodnej do realnych potrzeb. Także np. szczeciński WOPR wskazywał, że w mieście potrzebny jest komisariat wodny.

Takie wyspecjalizowane komisariaty są skuteczniejsze. Jak np. Komisariat Rzeczny Policji w Warszawie, który dba o bezpieczeństwo na ok. 100 km odcinku Wisły, Kanale Żerańskim i Zalewie Zegrzyńskim.

– W wakacje doszło tylko do jednego utonięcia mężczyzny. Zasłabł w wodzie i zmarł w szpitalu. Jak na tak gorące lato i tylu turystów to był spokojny sezon – mówi Bogusław Siedlacki, wicekomendant Komisariatu Rzecznego Policji w Warszawie i podkreśla, że to głównie zasługa częstych patroli (jest tu 19 łodzi motorowych), prewencji i dużej aktywności WOPR.

– W sezonie patrolujemy wody przez całą dobę, w weekendy wzdłuż brzegów cały czas pływają dwie łodzie. W sierpniu udało się uratować kobietę, która weszła do Wisły i porwał ją nurt – zaznacza. ©?

Za mało ludzi, wyposażenia i środków – to główne zastrzeżenia NIK pod adresem policji wodnej na polskim wybrzeżu – wynika z raportu, który poznała „Rzeczpospolita".

– Braki kadrowe oraz w sprzęcie stwarzały ryzyko niezapewnienia obywatelom właściwego poziomu bezpieczeństwa na wodach morskich i terenach nadmorskich – wskazuje Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Służby
Rosjanie planowali zamach na Zełenskiego w Polsce? Polak z zarzutami
Służby
Dymisje w Służbie Ochrony Państwa. Decyzję podjął minister Marcin Kierwiński
Służby
Akcja ABW w sprawie działalności szpiegowskiej na rzecz Rosji. Oskarżony obywatel RP
Służby
Ministerialna kontrola w Służbie Ochrony Państwa. Wyniki niejawne
Służby
Cała prawda o Pegasusie. Jak działał, jakich materiałów dostarczał, kogo podsłuchiwano?