Farmaceutyczna czarna strefa alarmująco się powiększa. Podróbki leków na potencję, odchudzanie, nadciśnienie czy nawet raka zalewają rynek. Kupujący łapią się na niższe ceny, nie zastanawiając się, z jakich źródeł pochodzą i co zawierają okazyjnie nabywane specyfiki.
W zeszłym roku liczba przestępstw dotyczących naruszenia prawa farmaceutycznego przekroczyła 5,7 tys., co oznacza niemal 200-proc. wzrost w porównaniu z 2013 r. (wtedy było ich 2 tys.) – wynika z danych Komendy Głównej Policji przygotowanych dla „Rzeczpospolitej". Jeszcze w 2008 r. ta liczba wynosiła zaledwie 152.
– Podróbki są coraz większym problemem. W najlepszym razie nie leczą, w najgorszym trują, ponieważ zawierają szkodliwe dla zdrowia substancje – mówi Paweł Trzciński, rzecznik Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego (GIF).
Wchodzą w to gangi
– O skali problemu świadczy jeszcze coś – mówi Krzysztof Hajdas, rzecznik Komendy Głównej Policji. W minionym roku policja potwierdziła 21 przypadków narażenia na niebezpieczeństwo utraty zdrowia klientów, którzy mieli problemy po zażyciu podrobionych leków. W 2013 r. nie stwierdzono takich przestępstw.
Podróbki są wytwarzane w kraju lub przemycane z zagranicy, np. z Indii czy Chin. Najnowsza sprawa dotyczy 3 tys. porcji leku na potencję, które skonfiskowali policjanci i celnicy z Krakowa.
– Podróbki pochodziły z Indii, sprzedawali je dwaj mężczyźni z Wielkopolski. Klienci odbierali leki w paczkomatach – mówi Katarzyna Cisło z małopolskiej policji.
Wcześniej na Dolnym Śląsku trzej inni oszuści rozprowadzali lek odchudzający, który zawierał amfetaminę. Za opakowanie brali ok. 200 zł. Taki legalny, dopuszczony do obrotu w niektórych krajach UE, lek kosztuje ok. 100 zł.