W „Rz" z 5 sierpnia 2018 r. ukazał się artykuł Katarzyny Wójtowicz-Garcarz pod znamienitym, acz chybionym tytułem „Błędne opinie godzą w powagę wymiaru sprawiedliwości". Autorka wskazuje liczne przykłady oczywiście rozbieżnych opinii biegłych sądowych w sprawach wydawanych na tle tego samego materiału dowodowego, wskazując, że główną tego przyczyną jest „brak systemu weryfikacji umiejętności i wpisywanie na listy biegłych każdego, kto taką wolę wyrazi (...). Wciąż zdarzają się sądy okręgowe, w których od biegłych nie wymaga się praktyki w zawodzie". Zaskakująca jest teza, że za taki stan rzeczy odpowiadają sądy, a w istocie wymiar sprawiedliwości.
Czytaj też: Do dobrych biegłych kolejki będą coraz dłuższe
O wadliwości systemu powoływania biegłych i ich weryfikacji, a także braku biegłych posiadających wiedzę wysokospecjalistyczną mówią wszyscy, w szczególności władza wykonawcza, ale rzeczywistych działań zmierzających do poprawy nie podejmuje nikt. Rozporządzenie ministra sprawiedliwości z 24 stycznia 2005 r. (DzU 2015 r. nr 15, poz. 133) liczy z przepisami porządkowymi 19 paragrafów, a w ustawie –Prawo o ustroju sądów powszechnych kwestii biegłych poświęcono tylko art. 157 składający się z trzech paragrafów.
Nawet pobieżna lektura tych przepisów prowadzi do wniosku, że o tym, kto zostaje biegłym wpisanym na listę, nie decyduje sąd sprawujący wymiar sprawiedliwości, lecz prezes sądu okręgowego. Wpis na listę biegłych sądowych nie ma charakteru sprawowania wymiaru sprawiedliwości, ale charakter działań administracyjnych. Sąd orzekający w danej sprawie nie ma zasadniczo podstaw do odmowy powołania biegłego wskazywanego przez strony, jeżeli jest wpisany na listę prowadzoną przez prezesa sądu okręgowego. O tym więc, kto pełni ważną funkcję biegłego w postępowaniach sądowych, decyduje w istocie organ wpisujący dane osoby na listę biegłych oraz organ określający kryteria wpisu na taką listę (obecnie minister sprawiedliwości), przy czym żaden z nich nie sprawuje wymiaru sprawiedliwości.
Trzeba natomiast wskazać, że gdyby sądy częściej korzystały ze środków dyscyplinujących biegłych wykonujących nieprawidłowo swe obowiązki i występowały do prezesów sądów o ich skreślenie z listy, to może doszłoby do eliminacji osób niespełniających kryteriów pełnienia tej funkcji. Szybko jednak doprowadziłoby to zapewne do pozostawienia na liście tylko biegłych z najwyższymi kompetencjami. Są oni jednak bardzo zajęci i bardzo się cenią, co nie zawsze spotyka się z akceptacją stron i sądów odwoławczych rozpatrujących zażalenia na postanowienia o przyznaniu wynagrodzenia za sporządzenie opinii.