- Rzecznik kwestionuje przepisy dotyczące delegacji sędziów, które obowiązywały już, gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej. Te przepisy pochodzą z 2002 roku – stwierdził Sebastian Kaleta. Jego zdaniem Unia nie ma żadnych kompetencji dotyczących organizacji wymiaru sprawiedliwości w poszczególnych krajach.
- Nagle w szeregu postępowań próbuje się podważyć te instytucje, wykreować rzekome kompetencje UE do możliwości oceniania tych przepisów. Przez 19 lat nie budziły one wątpliwości, nagle Polska musi być pod pręgierzem za postępowania dyscyplinarne (to też przepisy z 2002 roku), za delegowanie sędziów, za nadzór nad sądownictwem. To nie jest przypadek. To proces szantażu i próby permanentnego wpływania na Polskę w zakresie naszych suwerennych kompetencji. W powiązaniu z rozporządzeniem o warunkowości, jest jasne, że te wydawane nagle co kilka tygodni opinie, wyroki, ta nagła aktywność różnych instytucji, zmierza ku temu, żeby stworzyć iluzję stosowania rozporządzenia o warunkowości wobec Polski – przekonywał Kaleta.
- Przedstawiciel TSUE znowu stosuje podwójne standardy w ocenie różnych krajów. Nie będzie zgody na próby ingerowania w suwerenność Polski – mówił wiceminister sprawiedliwości. - W innych państwach, w Niemczech sędziów może wybierać polityk, w Polsce sędziów nie wybierają politycy. Ale w Polsce nie może ich wybierać KRS złożony z większości sędziów. Postępowania dyscyplinarne – w niektórych krajach robią to parlamenty, usuwają sędziów, ale w Polsce Izba Dyscyplinarna SN nie może - dodał.
Jak podkreślił wiceminister sprawiedliwości, każda delegacja następuje za zgodą sędziego, a w Polsce kompetencje dotyczące delegowania wykonuje wiceminister sprawiedliwości - sędzia, a więc jest to wyższy standard niż w innych krajach UE, gdzie może to robić minister – polityk.