Polski przemysł zbrojeniowy powinien odnieść korzyści z udziału w realizacji programu obrony powietrznej średniego zasięgu Wisła (którego podstawą ma być system Patriot) i programu obrony powietrznej krótkiego zasięgu – Narew. Na system Narew są dwa pomysły: albo budowa obrony powietrznej krótkiego zasięgu w ramach programu Wisła, albo stworzenie systemu od podstaw przez Polską Grupę Zbrojeniową. Wydaje się, że budowa systemu od podstaw będzie efektywniejsza i tańsza.
Skok technologiczny
PGZ ma obecnie kompetencje zdobyte przy budowie radarów, powinny być one w systemie Narew wykorzystane i rozwinięte. Zasadniczy skok technologiczny powinien dotyczyć rakiet, więc potrzebne są dobre umowy na poziomie rządowym i biznesowym. PGZ zamierza w jak największym stopniu zachować obecne systemy dowodzenia i podłączyć je do układu dowodzenia IBCS wykorzystywanego w systemie Wisła.
- Jeżeli nasi menedżerowie i inżynierowie odpowiednio ustalą relacje, także z partnerami amerykańskimi, możemy mieć spore możliwości kształtowania systemu - ocenia Jakub Skiba, prezes PGZ.
Obronę powietrzną w Polsce podzielono na różne poziomy. Na najniższym z nich nasz przemysł zapewnia zestawy Poprad, przenośne zestawy Grom/Piorun, programy artyleryjskie Noteć i Pilica. Cały system składa się z komponentu sensorycznego (radiolokacja), efektorów, czyli wyrzutni i rakiet oraz systemu dowodzenia.
Polski przemysł czuje się pewnie w dziedzinie sensorów, ale potrzebuje wsparcia w przypadku efektorów. Prezes PGZ podkreśla, że polska myśl techniczna jest w stanie stworzyć nasz własny system dowodzenia. Takie ambitne podejście stwarza dobre perspektywy biznesowe. Jest szansa na ogromne pieniądze, które - gdyby trafiły do polskiego przemysłu - mogłyby zostać przeznaczone na modernizację zakładów zbrojeniowych i postęp technologiczny.