Strategia ma pomóc poprawić wizerunek sądów
Wśród szaleńca i pająka
Trwały jednak wakacje. Sprawą (i rozprawą) zainteresowała się lokalna redakcja wysokonakładowego, bogato ilustrowanego dziennika i opisała ją wystarczająco dla specyfiki periodyku krzykliwie, skrótowo i bez oddania istoty. Wysłuchała tylko jednej, skrzywdzonej strony. Zabrakło głosu sądu.
Nie to było najgorsze. Artykuł zilustrowano zrobionym ukradkiem zdjęciem sędziego wchodzącego do sali rozpraw. Nie było to zdjęcie, którym sfotografowany chciałby się pochwalić czy wylegitymować. Zobaczyliśmy je potem na stronach lokalnych, pomiędzy tytułami „Szaleniec poćwiartował troje dzieci piłą maszynową" i „Pająk morderca grasuje w Bytomiu". Tytułom towarzyszyła oczywiście właściwa dla tego rodzaju newsów typografia: litery zdające się krzyczeć, ociekać krwią i przestraszać. Pomiędzy tym cała sylwetka przedstawiciela trzeciej władzy otwierającego drzwi. Patrząc z oddali, trudno było się zorientować, o co w tym wszystkim chodzi.
Kiedy w 2013 r. obejmowałem stanowisko prezesa Sądu Rejonowego Katowice-Zachód w Katowicach, zaproponowałem sędziom sesję fotograficzną. Chodziło przede wszystkim o uniknięcie opisanych powyżej sytuacji i stworzenie na stronie internetowej sądu zasobu zdjęć, z których mogliby korzystać przedstawiciele mediów. Moim celem było również upublicznienie wizerunków sędziów, aby każdy obywatel mógł spojrzeć w oblicze lokalnej sprawiedliwości. Miałem oczywiście świadomość, że pomysł ten jest kontrowersyjny. W przeprowadzonej wśród sędziów ankiecie dotyczącej akceptacji pomysłu poniosłem sromotną porażkę. Na zdjęcia zgodziło się jedynie 20 proc. orzekających, kilkanaście procent nie miało zdania, a cała reszta była zdecydowanie przeciw. Głównym argumentem było poczucie bezpieczeństwa, ale także chęć zachowania prywatności w lokalnej społeczności. Choć z wyrokiem sędziów się głęboko nie zgadzałem, rozstrzygnięcie zaakceptowałem. Strona internetowa sądu do dziś nie zawiera zdjęć sędziów.
Tylko dzieła architektury
Z ciekawości przejrzałem dzisiaj kilka portali sądów powszechnych. Zaledwie na jednej (sąd rejonowy w okręgu sądu okręgowego w Katowicach) znalazłem fotografię jego prezesa. Pozostałe sądy zamieszczają w internetowych galeriach zdjęcia... budynków i sal rozpraw.
Przeprowadzaliśmy w 2014 r. wraz ze studentami studiów podyplomowych z zakresu projektowania usług ważne badanie. Dotyczyło ono poziomu stresu obywateli w zetknięciu z sądem i sposobów jego minimalizowania. W toku badania ustalone zostało, że obywatel stykający się z sądem czuje (często irracjonalny) lęk, nie wiedząc, czego się spodziewać, co może go czekać. Zapobiegać temu mogą działania służące swego rodzaju „oswajaniu przyszłości" – dokładna, zrozumiała informacja, prowadzenie „za rękę" przez kolejne fazy postępowania, od wniesienia pisma po uprawomocnienie się orzeczenia. Nie bez znaczenia jest prosty język, identyfikacja wizualna czy też utożsamienie sądu z konkretną osobą, a nie anonimową, instytucjonalną machiną (zapewne dlatego, każda przychodnia stomatologiczna epatuje na swych stronach internetowych fotografiami uśmiechniętych dentystów i dentystek).