Szczyt Klimatyczny w Katowicach odbędzie się w grudniu 2018 roku. Pytany, czy Polska podoła wyzwaniu w postaci organizacji Konferencji, Szyszko ocenił, że "niestety musi wyrazić pewien niepokój".

- Wielką bronią Polski podczas dotychczasowych negocjacji był świetnie wykształcony zespół przygotowany perfekcyjnie do prowadzenia dialogu i negocjacji. Budowaliśmy go od 20 lat, poprzez studia, szkolenia, staże zagraniczne. Pod względem jakości zespołów można nas było porównać do USA, Rosji, Arabii Saudyjskiej i Niemiec. Ostatnie zmiany w Ministerstwie Środowiska napawają pesymizmem - ocenił były minister.

- Zlikwidowano stanowisko pełnomocnika rządu, odwołując Pawła Sałka, świetnie wykształconego człowieka, najwyższej klasy specjalistę od unijnego, tak wielce szkodliwego dla polskiej gospodarki, pakietu klimatyczno-energetycznego. Podobno odszedł z ministerstwa młody, dobrze wykształcony, nieposiadający kompleksów w układzie międzynarodowym, dyrektor odpowiedzialny za sprawy nawiązywania kontaktów i dialogu na szczeblu urzędniczym. To wielkie straty dla procesu negocjacji szczególnie w świetle wyznaczonych celów dla COP24 - dodał Szyszko w rozmowie z "Naszym Dziennikiem".

- Rolą moją jako prezydenta (Konferencji COP24 - red.) jest koordynacja działań i doprowadzenie do opracowania stosownych dokumentów. Wymaga to wielorakich negocjacji i dialogu. W obecnej sytuacji prawnej, po odejściu z rządu, zostałem praktycznie sam - tłumaczył były szef resortu środowiska.

- Trudno jest mi uczestniczyć w koniecznych negocjacjach na forum międzynarodowym, a więc wypełniać swoje obowiązki. Trudno mi również samemu organizować spotkania międzynarodowe w Polsce. W tej sytuacji w końcu trudno jest mi oprzeć się wrażeniu, że komuś zależy na tym, abym nie wypełnił swoich obowiązków - stwierdził Jan Szyszko.