Historia hiszpańskiego artysty, który z 242 konsekrowanych hostii ułożył słowo „pederastia", to kamyczek do debaty o granicach wolności twórczej lub braku tych granic. W Polsce temat powraca cyklicznie i wpada w wyżłobione koleiny schematu: agresywna większość versus zaskoczony agresją artysta.
Tak było w przypadku spektakli „Golgota Picnic" i „Śmierć i dziewczyna". Historia z kraju Cervantesa jest nieco inna, bo Abel Azcona z pasją deklaruje, że poprzez sztukę walczy z religiami w ogóle, ponieważ, jego zdaniem, zabiły więcej ludzi niż rak i AIDS razem wzięte (sic!). Artysta wcześniej zamieścił w sieci zdjęcia, na których rzekomo zjada Koran, w związku z czym musiał korzystać przez jakiś czas z obstawy. Tym razem uczestniczył w mszach, na których przystępuje do komunii, wyciąga hostie z ust, gromadzi je w pojemniku, układa z nich słowo „pederastia" i wieńczy pracę, siadając przy niej nago.
Instalacja „Amen" i zdjęcia dokumentujące cały proces zostały tydzień temu wystawione w pampeluńskiej galerii sztuki w ramach wystawy „Desenterrados", której głównym celem jest złożenie hołdu ofiarom reżimu frankistowskiego. Azcona trafia na czołówki gazet, a jego praca zyskuje światowy rozgłos. „Mistrz prowokacji" i „odważny transgresor" zyskał sławę, miano buntownika, zasłużył na podziw i obronę ze strony autorytetów w zakresie sztuki.
Podobnych historii było aż nadto, by poświęcać Azconie więcej uwagi. Motyw wyciągania z ust hostii jest stary jak świat, a Hiszpania, w której, co niewiarygodne, słowo „hostia" to dziś w języku potocznym wulgarne przekleństwo, ma w tym zakresie wątpliwy dorobek. Sama pokusa, by sprofanować sacrum, jest w pewnym sensie nawet naturalna.
Dlaczego jednak za każdym razem prowokacja okazuje się skuteczna? Czy rzeczywiście chodzi wyłącznie o niedojrzałą emocjonalną reaktywność katolików? A może wynika z chęci zastraszenia każdego artysty-rycerza samotnie walczącego z wiatrakami katolickiego zabobonu? Nasuwa się też pytanie parafrazujące słynny cytat z Theodora Adorno dotyczący kinematografii: czy z wystawy takiej jak ta Azcony, przy zachowaniu pełnej czujności, ktokolwiek wróci mądrzejszy i lepszy?