Władimir Putin polecił zająć się propozycją ministra rolnictwa Aleksandra Tkaczowa, dotyczącą zniszczenia produktów z listy objętych embargiem, które zatrzymali rosyjscy celnicy. Chodzi o ponad pół tysiąca ton żywności z krajów Unii, USA, Kanady, Australii i Norwegii czyli rynków objętych rosyjskim zakazem wwozu.
Putin zgodził się z pomysłem Tkaczowa i teraz chce, by rząd i jego prawnicy znaleźli coś co pozwoli ominąć 35 paragraf rosyjskiej Konstytucji, który głosi, że „nikt nie może być pozbawiony swojej własności inaczej niż wyrokiem sądu".
W sobotę Kreml opublikował uaktualniony spis objętych zakazem wwozu towarów. Embargo zostało zdjęte z młodych pstrągów tęczowych, ostryg i małży, a nałożone na wszelką produkcję serowarską. Zdaniem konstytucjonalistów, nie ma możliwości zniszczenia żywności bez naruszenia ustawy zasadniczej. Drugim problemem jest to kto, gdzie i w jaki sposób zniszczone ma być pół tysiąca ton żywności. Gazecie Kommersant nikt na to nie potrafił odpowiedzieć w instytucjach odpowiedzialnych za kontrolę żywności ani w ministerstwie.
Obecnie przeterminowane produkty z sieci handlowych trafiają do specjalistycznych firm, które mają np. spalarnie. Tutaj chodzi jednak o utylizację na specjalnych składowiskach, a nie niszczeniu np. przez spalanie. Rosja ma specjalistyczną aparaturę do niszczenia nielegalnego...alkoholu. Robi się to na poligonie, ale dopiero po otrzymaniu wyroku sądu. Pięć lat temu na Kamczatce powstało krematorium do niszczenia przeterminowanych krabów i wyrobów z nich.
Rosyjscy celnicy od początku roku zarekwirowali 552 tony z 5,1 tys. ton, które wjechały do Rosji. Jest to więc ok. 10 proc. importu. Na początku lipca sąd St. Petersburga uwolnił sieć handlową Magnit od płacenia kary za posiadanie na półkach zabronionego sera francuskiego.