21 lipca o 7. rano policjantów wezwała kobieta prosząca o pomoc w uspokojeniu męża. Miał on być pobudzony i agresywny jakby nie był sobą. Nie zdołał go uspokoić dorosły syn.
Zgodnie z relacją żony, policjanci po wejściu do mieszkania, rzucili się na mężczyznę, żeby go obezwładnić. Nie było to jednak proste, bo był dobrze zbudowany. W pewnym momencie jeden z policjantów miał krzyknąć do drugiego "Duś go!". Wówczas mężczyzna zasygnalizował za pomocą gestów, że się poddaje i nie zamierza stawiać oporu. Policjanci interpretowali jednak to zachowanie jako próbę obrony przed założeniem kajdanek. Mężczyzna w końcu zaczął sinieć i stracił przytomność, a następnie zmarł, co stwierdził wezwany na miejsce lekarz pogotowia ratunkowego.
Czytaj też: Komitet ONZ przeciwko torturom: trzeba wielu zmian w Polsce
Sprawą zajęła się już prokuratura (częstochowska, bo myszkowska wyłączyła się ze sprawy z racji współpracy z miejscową policją). Podczas wstępnych oględzin stwierdzono u zmarłego uraz krtani, ale na razie śledczy nie chcą mówić o szczegółach przeprowadzonej sekcji zwłok. Jej wyniki mają być znane po wykonaniu badań toksykologicznych i histopatologicznych.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka skierowała do Prokuratury Rejonowej Częstochowa-Południe w Częstochowie pismo z prośbą o udzielenie informacji na temat toczącego się postępowania. W wystąpieniu Fundacja powołała się na gwarancje wynikające z art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, stanowiącym o prawie do życia.