Stefan W. odsiedział w więzieniu ponad pięć lat. Wyszedł i śmiertelnie ugodził nożem. Jak to jest z tą resocjalizacją w polskich więzieniach? Sprawca trafił za kraty za drobniejsze przestępstwa, a po wyjściu dopuszcza się najcięższego...
Wygląda na to, że sprawca ma ze sobą poważne problemy. Jak znam dziś polskie więziennictwo, poszło ono raczej w kierunku represyjnym. A w ten sposób takich problemów, jakie ma sprawca napadu z Gdańska, nie da się rozwiązać. Nie ceni się teraz niestety finezyjnych metod terapeutycznych. Metod dostosowywanych do indywidualnych skazanych. Na to potrzeba czasu, chęci i kwalifikacji. Wszystkiego dziś brakuje. Więźniów często pozostawia się samym sobie. A w izolacji czy samotności nierozwiązywane problemy rosną: potrzeba rewanżu, chorej zemsty.
Czy zachowanie Stefana W. może być wynikiem izolacji w więzieniu? Złego traktowania przez współwięźniów? Wyglądało to na odwet. Sprawca zresztą o tym publicznie mówił, a właściwie wykrzyczał tysiącom ludzi...
Nie, jest pochodną problemów jego głęboko zaburzonej osobowości. Docierają do nas pierwsze informacje o tym, jak zachowywał się w więzieniu, jakich czynów się dopuszczał.
Był dobrze przygotowany do tej zbrodni?