Dane Eurostatu nie napawają optymizmem. Kraje Unii pomimo głośnych deklaracji nie stawiają na kobiety w biznesie. Wśród 9,4 mln menadżerów tylko 36 proc. to kobiety. Jeszcze gorzej jest wśród członków zarządów firm. Tutaj panie stanowią 27 proc. Szefowie-kobiety to już tylko 17 proc. wszystkich kierujących firmami na terenie Wspólnoty.

Co ciekawe na czele państw, gdzie procentowo najwięcej kobiet zarządza w biznesie, nie są słynące ze świetnej sytuacji kobiet państwa skandynawskie, a kraje postkomunistyczne. Na czele Łotwa, gdzie pań-menadżerów jest więcej niż mężczyzn - 56 proc., przed Bułgarią i Estonią (po 49 proc.). W Polsce i Słowenii odsetek ten wynosi 47 proc., a na Węgrzech - 43 proc.

Na drugim końcu tej statystyki jest Luksemburg, gdzie tylko 15 proc. obywatelek to menadżerki; na Cyprze to 23 proc., a w Holandii i Włoszech po 29 proc.

Jeżeli chodzi o zarządy spółek to tutaj najwięcej pań ma Francja (44 proc.), przed Włochami i Szwecją (po 36 proc.), a najmniej kobiet w wyższym kierownictwie jest w Estonii (8 proc.), ale też w Grecji (9 proc.) czy w Luksemburgu (13 proc.). Polska wypada tutaj słabo - poniżej unijnej średniej. W zarządach polskich firm mamy jedynie 22 proc. kobiet.

Jeszcze gorzej Polska wypada jeżeli chodzi o kobiety na czele przedsiębiorstw. Tutaj zajmujemy 6 miejsce od końca (13 proc.). Mniej kobiet szefów jest w Danii, Portugalii, Włoszech, Czechach i ostatniej Austrii (5 proc.). Najwięcej szefów w spódnicach ma Litwa (28 proc.), przed Bułgarią i Łotwą.