Manifestacje w Warszawie: Tysiąc kanapek i gaz, którego nie rozpylono

Opozycja i KOD nie rezygnują z manifestacji. Na ulice wyszli też zwolennicy rządu. Odbywa się to jednak mniej dramatycznie, niż można by sądzić po relacjach w sieci.

Aktualizacja: 18.12.2016 20:10 Publikacja: 18.12.2016 18:40

Manifestacje w Warszawie: Tysiąc kanapek i gaz, którego nie rozpylono

Foto: PAP, Marcin Obara

Przy wysokiej temperaturze sporu szerzą się – zwłaszcza w internecie – plotki i informacje stawiające przeciwnika w złym świetle. Zaczęło się od piątkowego protestu przed Sejmem, który został tak szybko i sprawnie zorganizowany (jego uczestnicy dysponowali m.in. znakomitym nagłośnieniem), że z miejsca pojawiły się sugestie, iż wcale nie był spontaniczny, ale opozycja przygotowywała antyrządową akcję.

Zwolennicy tej teorii wskazują np. na piątkową, poranną wypowiedź posła PSL Eugeniusza Kłopotka w TVP Info. – Znowu będzie hucpa, walka, buczenie, krzyczenie, wyzywanie siebie – mówił ludowiec. Dodał, że obawia się, iż jeszcze w tej kadencji dojdzie do rękoczynów w Sejmie.

Po zaledwie kilku godzinach przepowiednia Kłopotka się spełniła: opozycja zablokowała sejmową mównicę, były krzyki, a po północy doszło do fizycznych przepychanek (starł się Marek Suski z PiS z Pawłem Olszewskim z PO).

Z kolei poseł Kukiz'15 Piotr Liroy Marzec ujawnił, że w piątek rano zamówiono tysiąc kanapek, co jego zdaniem świadczy o tym, że ktoś planował dłuższy pobyt w Sejmie.

– Jeśli chodzi o sobotni protest przed Pałacem Prezydenckim, to być może mazowiecki KOD coś planował wcześniej i zmienił się tylko temat. Ale w piątek przed Sejmem odbyła się spontaniczna manifestacja wynikająca z rozwoju wydarzeń – zapewnia „Rzeczpospolitą" wiceszef KOD Radomir Szumełda. – Mamy specjalny samochód, na którym jest zamontowane nagłośnienie – dodaje.

W piątek wieczorem kordony policji otoczyły gmach Sejmu, tak aby nikt nie mógł się do niego dostać, a także by ochraniać wyjeżdżających z parlamentu polityków PiS, na których czekał rozemocjonowany tłum. Manifestanci krzyczeli m.in.: „Nie wyjdziecie do Wigilii" czy „Wyłaź tchórzu" pod adresem prezesa PiS. Widać było policjantów szarpiących protestujących, którzy rzucali się na wyjeżdżające auta albo kładli się między nimi.

Sławę zyskał mężczyzna, który po rzuceniu przez kogoś racy położył się na chodniku, co skwapliwie zarejestrowały kamery, ale po chwili wstał i odszedł. To Wojciech Diduszko, który ujawnił się na Facebooku, twierdząc, że nie udawał rannego, tylko leżąc, chciał blokować wyjazd samochodów. Bohater dramatycznie wyglądającej sceny znalazł się w udostępnionym dzień później spocie PO.

Niektóre media donosiły, że wśród demonstrujących rozpylono gaz łzawiący, którą to informację natychmiast kolportowali w sieci przeciwnicy rządu. Szybko okazało się, że jest nieprawdziwa, ale to się już tak nie przebiło.

W sobotę przed Pałacem Prezydenckim odbywały się kolejne protesty, tym razem apelowano do Andrzeja Dudy, aby interweniował. Lider KOD Mateusz Kijowski zapowiedział wtedy, że protesty nie ustaną, znane są już ich kolejne miejsca. Choć asumpt do najnowszej serii demonstracji dała walka o wolność mediów (zagrożoną ograniczeniami planowanymi w Sejmie), to przed parlamentem atakowano dziennikarzy – tych pracujących dla TVP Info.

Protesty przeciwników władzy mają trwać nadal. Na stronie stołecznego ratusza można znaleźć informacje, że zgłoszone są manifestacje na poniedziałek przed Pałacem Prezydenckim w godzinach popołudniowych, ale też przed siedzibą TK. A to wcale nie koniec, bo przez cały okres świąt Bożego Narodzenia planowane są zgromadzenia przed Kancelarią Premiera. – My stale pikietujemy w tym miejscu – przypomina Szumełda.

W niedzielę KOD wraz z opozycją protestował przed TK, po czym przeniósł się pod Sejm. Pojawiły się tam koksowniki, a część protestujących planowała zostać do rana.

Tego dnia sytuacja się zmieniła, bo obok antyrządowych protestów odbyła się manifestacja zwolenników obecnej władzy, zorganizowana przez kluby „Gazety Polskiej". Na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim przemawiał m.in. wicepremier Piotr Gliński, który przekonywał, że w państwie nic niepokojącego się nie dzieje. Były transparenty „Brońmy demokracji przed opozycją", „Psy szczekają, karawana idzie dalej. Nie zwalniajcie. Alleluja i do przodu".

Przy wysokiej temperaturze sporu szerzą się – zwłaszcza w internecie – plotki i informacje stawiające przeciwnika w złym świetle. Zaczęło się od piątkowego protestu przed Sejmem, który został tak szybko i sprawnie zorganizowany (jego uczestnicy dysponowali m.in. znakomitym nagłośnieniem), że z miejsca pojawiły się sugestie, iż wcale nie był spontaniczny, ale opozycja przygotowywała antyrządową akcję.

Zwolennicy tej teorii wskazują np. na piątkową, poranną wypowiedź posła PSL Eugeniusza Kłopotka w TVP Info. – Znowu będzie hucpa, walka, buczenie, krzyczenie, wyzywanie siebie – mówił ludowiec. Dodał, że obawia się, iż jeszcze w tej kadencji dojdzie do rękoczynów w Sejmie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS po decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces