Etatowe wstrząsy w UE

Chwieje się wielka koalicja partii głównego nurtu w europarlamencie. Stawką są najwyższe stanowiska w Unii.

Aktualizacja: 07.12.2016 15:06 Publikacja: 06.12.2016 18:06

Najważniejsze stanowiska w UE teraz zajmują socjalista Schulz i dwaj chadecy Tusk i Juncker.

Najważniejsze stanowiska w UE teraz zajmują socjalista Schulz i dwaj chadecy Tusk i Juncker.

Foto: AFP

Anna Słojewska z Brukseli

Odejście Martina Schulza do polityki niemieckiej uwolniło falę osobistych ambicji i spekulacji odnośnie do przyszłej obsady stanowisk. Choć bezpośrednio gra toczy się tylko o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, to konsekwencją zamieszania może być zerwanie nieformalnej koalicji zawiązanej przez chadeków i socjalistów z poparciem liberałów.

Boczna fala takiego zamieszania mogłaby wtedy zagrozić przyszłości Donalda Tuska, którego pozycję od miesięcy próbuje osłabić polski rząd.

– Nigdy się nie zgodzimy, żeby prawicowy monopol kontrolował unijne instytucje. Nie chodzi o nazwiska, ale o zasady i idee – oświadczył Gianni Pittella, szef grupy Socjalistów i Demokratów w PE. To druga co do wielkości, po Europejskiej Partii Ludowej frakcja w PE. Pittella zapowiedział, że on sam stanie do wyborów na nowego szefa PE na drugą 2,5-roczną połowę kadencji. Tym samym zerwałby porozumienie między SD i EPL, pod którym podpisali się także liberałowie ze znacznie mniejszej grupy ALDE. Umowa przewidywała, że socjaliści i chadecy podzielą między siebie, już trzeci raz z rzędu, kadencję na stanowisku szefa PE.

EPL zagłosowała za Schulzem, oczekiwała, że teraz socjaliści zaakceptują jej kandydata. Na razie jednak chadecy muszą się przygotować na próbę sił. Tym bardziej że startu w wyborach nie wyklucza Guy Verhofstadt, szef ALDE. Teoretycznie o stanowisku szefa PE powinna decydować tylko większość parlamentarna, tak do tej pory zawsze było. Ale tym razem zarówno socjaliści, jak i liberałowie postanowili wliczyć to stanowisko do puli najwyższych w UE, dla których powinno się szukać równowagi partyjnej. A więc skoro szefem Komisji Europejskiej jest chadek Jean-Claude Juncker, a Rady Europejskiej inny chadek Donald Tusk, to PE powinien przewodzić socjalista lub liberał. Albo też, gdyby zgodnie z umową to chadek miał zostać nowym przewodniczącym Parlamentu, należy dokonać zmiany gdzie indziej. Ponieważ kadencja Junckera kończy się dopiero w 2019 r., to może nie wybierać Tuska na szefa RE na kolejne 2,5 roku? Jego kadencja na tym stanowisku kończy się w czerwcu 2017 r., prawdopodobnie na szczycie UE w marcu zapadnie decyzja co dalej.

Zwiększone apetyty socjalistów i liberałów wynikają ze zmiany w równowadze sił w europejskich stolicach. Gdy wybierano Tuska i Junckera w 2014 r., większość w Radzie stanowili chadecy. Dziś jest tam ośmiu socjalistów, ośmiu chadeków i siedmiu liberałów. Poza tym dwoje konserwatystów, jeden komunista i dwoje bezpartyjnych. – Nie sądzę, żeby Rada w marcu kierowała się zdaniem Parlamentu – mówi „Rzeczpospolitej" Sylvia Goulard, francuska eurodeputowana liberalna, która też wysunęła swoją kandydaturę na przewodniczącą PE. Poza tym eksperci wskazują, że socjaliści mają już jedno ważne stanowisko, które zawsze było liczone do równowagi partyjnej: wysoką przedstawiciel UE ds. polityki zagranicznej jest włoska socjalistka Federica Mogherini. Nikogo nie mają natomiast liberałowie, stąd zakusy Verhofstadta i jego konsultacje z liberalnymi przywódcami, takimi jak Belg Charles Michel czy Holender Mark Rutte.

Tym bardziej że – jak zauważa Goulard – umowa dotycząca szefa PE, którą różnie interpretują chadecy i socjaliści, jest bardzo tajemnicza. – Nikt jej nigdy nie widział – mówi Francuzka.

W Radzie Europejskiej liderzy nie kierują się jednak do końca partyjnymi wytycznymi. Do grona socjalistów należą np. premierzy Słowacji i Czech, którzy na pewno będą chcieli pozostawić Tuska na stanowisku. Będzie on także mógł liczyć na silne poparcie przywódców bezpartyjnych, takich jak prezydent Litwy czy premier Łotwy. Tradycyjnie mówiło się o niechęci krajów południa Europy do polskiego polityka, głównie za jego sprzeciw wobec mechanizmu solidarnego dzielenia się uchodźcami i nieskrywane poparcie dla postulatów Grupy Wyszehradzkiej i krajów Europy Wschodniej. Ale i tam trudno szukać twardych przeciwników byłego premiera. – Nie zawsze podoba nam się to, co robi, ale nie chcemy zmiany – mówi nieoficjalnie francuski dyplomata. Jedynym zagranicznym przywódcą otwarcie go krytykującym, za stanowisko w polityce migracyjnej właśnie, był włoski premier Matteo Renzi. Nie jest powiedziane, że Renzi chciałby jednak zmiany i czy w ogóle przyjedzie w marcu na szczyt UE.

W tej sytuacji bardzo krytyczny polski głos jest raczej osamotniony. – Nie mają żadnej możliwości zablokowania Tuska, to nie przejdzie – przekonuje nas wysoki rangą unijny dyplomata. Przeciwko PiS działa sposób mianowania przewodniczącego. Gdy chodzi o przedłużenie kadencji, będzie się szukało zdecydowanych przeciwników Tuska, a nie jego gorących zwolenników. Wystarczy, że większość wyrazi brak zainteresowania zmianą na tym stanowisku.

– Nie wierzę, żeby w środku Brexitu przywódcy zdecydowali się na zmianę i ryzykowali, że następca Tuska będzie się uczył wszystkiego od początku – mówi dyplomata jednego ze starych państw UE.

Anna Słojewska z Brukseli

Odejście Martina Schulza do polityki niemieckiej uwolniło falę osobistych ambicji i spekulacji odnośnie do przyszłej obsady stanowisk. Choć bezpośrednio gra toczy się tylko o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, to konsekwencją zamieszania może być zerwanie nieformalnej koalicji zawiązanej przez chadeków i socjalistów z poparciem liberałów.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kuwejt. Emir rozwiązał parlament i zawiesił niektóre artykuły konstytucji
Polityka
Autonomia Palestyńska o krok bliżej do członkostwa w ONZ? Zgromadzenie Ogólne przyjęło rezolucję
Polityka
Sondaż instytutu Pew. Demokraci kochają NATO, Republikanie znacznie mniej
Polityka
Zmiana premiera w Rosji bez zmiany premiera
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Wybory na Litwie. Nausėda szykuje się do drugiej kadencji