Senatorem rekordzistą, jeśli chodzi o emeryturę, jest prawdopodobnie Alicja Zając z PiS. Na jej konto wpływa co miesiąc 8,3 tys. zł. Jej klubowy kolega senator Michał Seweryński dostaje świadczenie w wysokości 7,9 tys. zł, a 6,9 tys. – posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska. W Sejmie wysoką emeryturę, ponad 5 tys. zł, ma też m.in Stefan Niesiołowski z PO. W czym problem? Jednocześnie pobierają dietę i uposażenie poselskie, które w podstawowym wymiarze wynosi 12,4 tys. zł.
Jednoczesne pobieranie pieniędzy z obu źródeł chciało uniemożliwić politykom Stowarzyszenie Interesu Społecznego Wieczyste. Wysłało w tej sprawie pismo, które trafiło do sejmowej Komisji ds. Petycji.
Prezes stowarzyszenia Daniel Alain Korona uważa, że politycy powinni stracić część przywilejów, bo zachowują się nieetycznie. – Jedni nie głosują, gdy trzeba głosować, inni robią to na dwie ręce. Niektórzy wykorzystują Sejm jak biuro podróży, ujawniając przy tym właściwości bilokacyjne, będąc w dwóch miejscach naraz – uzasadnia.
Jednak już wiadomo, że politycy nie stracą uprawnienia. W ubiegłym tygodniu komisja jednogłośnie opowiedziała się przeciwko petycji stowarzyszenia. Podczas posiedzenia padały mocne słowa. Poseł PiS Grzegorz Wojciechowski zarzucał autorom petycji „nieuzasadnioną zazdrość" wobec posłów.
Szef komisji Sławomir Piechota z PO mówi „Rzeczpospolitej", że gdyby przyjąć petycję, posłowie i senatorowie zaczęliby być traktowani inaczej niż reszta społeczeństwa. Wyjaśnia, że w Polsce emeryci mogą dorabiać bez ograniczeń. Inne zasady dotyczą tylko tych, którzy przeszli na wcześniejszą emeryturę.