Johnsonowi spieszy się do brexitu

Wkrótce Unia Europejska rozpocznie negocjacje z Wielką Brytanią o nowym porozumieniu handlowym. Premier Boris Johnson chce umowy szybkiej, a nie ambitnej.

Aktualizacja: 09.01.2020 09:10 Publikacja: 08.01.2020 18:18

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen opuszcza gmach London School of Economics po spotk

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen opuszcza gmach London School of Economics po spotkaniu ze studentami

Foto: AFP

– Za niewiele ponad trzy tygodnie nadejdzie dla Wielkiej Brytanii ostatni dzień w UE. To będzie trudny i emocjonalny moment – powiedziała we wtorek przewodnicząca Komisji Europejskiej w czasie wystąpienia w London School of Economics.

Ursula von der Leyen pojechała do Londynu po raz pierwszy w nowej roli i poza spotkaniem ze studentami uczelni – na której uczyła się w młodości – miała tam rozmawiać z Borisem Johnsonem. Wzmocniony wynikiem wyborczym premier wie, że jego umowa o wyjściu z Unii będzie ratyfikowana i formalnie 1 lutego Wielka Brytania będzie poza UE – tak jak obiecał wyborcom.

Rok na negocjacje

Johnsona czeka kolejne trudne zadanie – wynegocjowanie nowego porozumienia z Unią. Formalnie przez najbliższe kilka tygodni nie można prowadzić negocjacji. Lecz po 1 lutego już nie będzie żadnych przeszkód i zespoły ekspertów z dwóch stron będą musiały bardzo się starać, by w krótkim czasie wypracować umowę handlową. Krótkim, bowiem Boris Johnson chce, żeby okres przejściowy zakończył się 31 grudnia 2020 roku.

Mimo że UE wielokrotnie dawała do zrozumienia, że gotowa jest zgodzić się na jego przedłużenie, bo ze względu na przedłużające się negocjacjami nad pierwszym etapem, czyli wyjściem z Unii, zostało już mało czasu na rozmowy o etapie drugim. Johnson jednak te sugestie odrzuca, nie chce przedłużania okresu przejściowego, który dla Wielkiej Brytanii w praktyce oznacza te same obowiązki w UE, jednak już bez reprezentacji w unijnych instytucjach.

– Wynegocjowanie nowego porozumienia do końca 2020 roku było jego zapowiedzią z kampanii wyborczej i chce jej dotrzymać. Chodzi więc głównie o motywacje polityczne – mówi „Rzeczpospolitej" David Shiels, ekspert think tanku Open Europe w Londynie. Jak podkreśla, przedłużenie okresu przejściowego to dłuższy czas poddawania się unijnym regulacjom czy jurysdykcji unijnego Trybunału.

Składka ma znaczenie

Jeśli Wielka Brytania chciałaby dłuższego okresu przejściowego, to musiałaby dłużej płacić składkę do unijnego budżetu. – A opozycja wobec przedłużania wpłat do unijnego budżetu poza 2020 rok jest silna – zauważa ekspert. Wreszcie, jak mówi Shiels, zakończenie okresu przejściowego pozwoli Londynowi na zakończenie polityki swobodnego przepływu osób i prowadzenie własnej polityki migracyjnej. A to była ważna motywacja dla zwolenników brexitu.

Bruksela przekonuje, że wynegocjowanie całościowej umowy wymaga czasu. Podobne porozumienia handlowe w ostatnim okresie byłe negocjowane po kilka lat. W ciągu zaledwie 11 miesięcy trudno będzie uzgodnić wszystkie szczegóły z każdej dziedziny gospodarczej.

Chyba że Wielka Brytania zdecyduje się na mniej ambitne przedsięwzięcie. – UE myśli o bardziej skomplikowanym porozumieniu, takim jak zawierane w ostatnich latach umowy o pogłębionej współpracy handlowej. A Johnsonowi chodzi o szybką i prostą umowę o wolnym handlu. I gotów jest za to zapłacić cenę w postaci mniejszego dostępu do unijnego rynku wewnętrznego – uważa David Shiels. – Jest na to przygotowany i wystarczająco silny politycznie. W razie czego rząd może kompensować straty tym spowodowane – dodaje ekspert.

Mniejszy dostęp

Do Brukseli powoli dociera przekaz Johnsona. Von der Leyen nie używała w Londynie języka „wszystko albo nic". Podkreśliła, że wyznaczone przez brytyjską stronę ramy czasowe są bardzo wymagające, ale UE się do nich dostosuje. Będzie to jednak miało swoje konsekwencje. – Bez przedłużenia okresu przejściowego poza 2020 rok nie należy oczekiwać, że uzgodnimy wszystkie aspekty naszego partnerstwa. Musimy dokonać wyboru priorytetów. Z zachowaniem zasady integralności naszego rynku wewnętrznego i unii celnej – powiedziała.

Podkreśliła, że chce porozumienia, które będzie przewidywało zerowe cła i brak kwot handlowych. Ale to bardzo niewiele, bo nowoczesne porozumienia handlowe zawierają znacznie więcej. Już nie cła, ale bariery regulacyjne stanowią skuteczne przeszkody w handlu. Von der Leyen dała do zrozumienia, że im mniej czasu, tym większy dystans będzie w przyszłości między partnerami. A bez swobody przepływu osób, której tak opiera się Wielka Brytania, nie będzie pełnej swobody przepływu towarów, usług i kapitału. Jak również bez wyrównanych szans w ochronie środowiska, polityce na rynku pracy, podatkach i pomocy publicznej Wielka Brytania nie może liczyć na „wysokiej jakości dostęp do największego na świecie rynku".

– Za niewiele ponad trzy tygodnie nadejdzie dla Wielkiej Brytanii ostatni dzień w UE. To będzie trudny i emocjonalny moment – powiedziała we wtorek przewodnicząca Komisji Europejskiej w czasie wystąpienia w London School of Economics.

Ursula von der Leyen pojechała do Londynu po raz pierwszy w nowej roli i poza spotkaniem ze studentami uczelni – na której uczyła się w młodości – miała tam rozmawiać z Borisem Johnsonem. Wzmocniony wynikiem wyborczym premier wie, że jego umowa o wyjściu z Unii będzie ratyfikowana i formalnie 1 lutego Wielka Brytania będzie poza UE – tak jak obiecał wyborcom.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Grzegorz Braun kandydatem Konfederacji w wyborach do PE
Polityka
Spięcie w Sejmie. Wicemarszałek do Bąkiewicza: Proszę opuścić salę
Polityka
„Karczemna kłótnia” w PiS pod decyzji o listach. Okupacja drzwi do gabinetu Jarosława Kaczyńskiego
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Mariusz Błaszczak: Trzeba wyciągnąć konsekwencje
Polityka
Zmiana prokuratorów od Pegasusa i ogromna presja na sukces