Sondaż: Johnson czy Hunt? Ankietowani wybierają opcję: żaden

37 proc. uczestników sondażu dla "The Independent" na pytanie, czy chcieliby, aby nowym szefem rządu był Boris Johnson, czy może Jeremy Hunt, odpowiada: żaden z nich.

Aktualizacja: 08.07.2019 13:17 Publikacja: 08.07.2019 11:57

Sondaż: Johnson czy Hunt? Ankietowani wybierają opcję: żaden

Foto: AFP

Na Wyspach trwa głosowanie członków Partii Konserwatywnej, które wyłoni nowego lidera torysów, a jednocześnie nowego szefa brytyjskiego rządu. Tymczasem w sondażu przeprowadzonym przez BMG Research dla "The Independent" najwięcej respondentów, 37 proc., nie chciałoby, aby ani Boris Johnson, ani Jeremy Hunt, stanęli na czele brytyjskiego rządu.

Spośród tych, którzy zdecydowali się wybrać między Johnsonem i Huntem więcej zwolenników (28 proc.) ma ten pierwszy, były mer Londynu i były szef MSZ.

Obecnego szefa dyplomacji wybiera 22 proc. ankietowanych.

13 proc. nie ma zdania w tej kwestii.

Sondaż przeprowadzono na reprezentatywnej grupie 1532 Brytyjczyków.

Jeśli wziąć pod uwagę jedynie wyborców torysów, to wśród nich wyraźnie prowadzi Johnson (46 proc.). Hunt cieszy się poparciem 33 proc. z nich.

Na Johnsona wskazuje też większość zwolenników Partii Brexitu i Partii Niepodległości Zjednoczonego Królestwa. Hunt cieszy się poparciem większości wyborców Liberalnych Demokratów, Zielonych i Szkockiej Partii Narodowej.

Boris Johnson jawi się wyborcom jako polityk bardziej zdecydowany na przeprowadzenie brexitu do 31 października, nawet jeśli oznaczałoby to konieczność wyjścia z UE bez umowy.

Partia Konserwatywna zapowiedziała, że 23 lipca poznamy nazwisko nowego lidera torysów a zarazem nowego premiera Wielkiej Brytanii, którego 160 tys. członków partii wybierze spośród dwójki: Boris Johnson (były szef MSZ, były mer Londynu) i Jeremy Hunt (obecny szef MSZ).

Dwójkę kandydatów na stanowisko szefa partii i premiera wyłonili w serii głosowań posłowie Partii Konserwatywnej. Ostatecznego wyboru dokonują jednak wszyscy członkowie partii. Faworytem wyborów jest Johnson.

Boris Johnson zapowiedział, że jako premier Wielkiej Brytanii na pewno doprowadzi do brexitu do 31 października. Johnson jest przekonany, że uda mu się wynegocjować nową umowę ws. brexitu z UE, ponieważ umowa wynegocjowana przez Theresę May jest "martwa".

Johnson zadeklarował też, że jest gotów przeprowadzić tzw. twardy brexit - czyli brexit bez umowy. Przeciwko takiemu rozwiązaniu przeciwna jest jednak część parlamentarzystów Partii Konserwatywnej. Niektórzy z nich deklarują, że gdyby rząd Johnsona zmierzał do twardego brexitu, zagłosowaliby za wotum nieufności dla własnego gabinetu, co oznaczałoby przedterminowe wybory do Izby Gmin.

Do zmiany premiera doszło po tym, jak w związku z impasem ws. brexitu, spowodowanym trzykrotnym odrzuceniem przez Izbę Gmin umowy wynegocjowanej z UE przez Theresę May, Bruksela musiała opóźnić datę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii (pierwotnie miało do tego dojść 29 marca) - najpierw na 12 kwietnia/22 maja, a potem na 31 października.

W tzw. głosowaniach orientacyjnych przeprowadzonych w Izbie Gmin żadne z rozwiązań impasu, alternatywnych wobec umowy Theresy May, nie zdobyło większości. Najbliżej większości była propozycja wejścia przez Wielką Brytanię w unię celną z UE po brexicie.

Umowa wynegocjowana przez May była za każdym razem odrzucana m.in. głosami części posłów Partii Konserwatywnej i popierającej rząd Demokratycznej Partii Unionistycznej. Powodem sprzeciwu polityków partii rządzącej wobec umowy brexitowej wynegocjowanej przez szefową rządu jest zawarty w niej mechanizm tzw. backstopu, czyli tymczasowe pozostanie przez Wielką Brytanię w unii celnej z UE, aby uniknąć odtworzenia regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną, co stałoby w sprzeczności z postanowieniami tzw. porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku, które zakończyło konflikt w Irlandii Północnej.

W związku z drugim przełożeniem daty brexitu na Wyspach musiały odbyć się wybory do PE, które wygrała Partia Brexitu Nigela Farage'a, a torysi ponieśli w nich największą porażkę w wyborach powszechnych w swojej historii.

May podała się do dymisji 7 czerwca. Premierem Wielkiej Brytanii była od 2016 roku, od czasu referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE, po którym do dymisji podał się David Cameron.

Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z UE w referendum z 23 czerwca 2016 roku. Za wyjściem z Unii głosowało 51,89 proc. respondentów, przeciw - 48,11 proc. Zwolennicy pozostania w UE stanowili większość spośród głosujących w Szkocji (62 proc.) oraz Irlandii Północnej (56 proc.), a także na Gibraltarze (95,9 proc.).

Na Wyspach trwa głosowanie członków Partii Konserwatywnej, które wyłoni nowego lidera torysów, a jednocześnie nowego szefa brytyjskiego rządu. Tymczasem w sondażu przeprowadzonym przez BMG Research dla "The Independent" najwięcej respondentów, 37 proc., nie chciałoby, aby ani Boris Johnson, ani Jeremy Hunt, stanęli na czele brytyjskiego rządu.

Spośród tych, którzy zdecydowali się wybrać między Johnsonem i Huntem więcej zwolenników (28 proc.) ma ten pierwszy, były mer Londynu i były szef MSZ.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Andrzej Łomanowski: Piąta inauguracja Władimira Putina częściowo zbojkotowana. Urzędnicy czekają na awanse
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu
Polityka
USA. Kampania prezydencka pod znakiem aborcji. Republikanie przerażeni widmem referendów