Jak pisze Onet, w Bytomiu po ostatnich wyborach samorządowych zaszło sporo zmian. Wybory na prezydenta miasta wygrał kandydat Koalicji Obywatelskiej Mariusz Wołosz, pokonując bezpartyjnego Damiana Bartylę. Ciekawe jest to, że odchodzący prezydent nie dostał się do rady miejskiej, choć jego ugrupowanie uzyskało sześć mandatów.
Większości w radzie nie ma również Koalicja Obywatelska, która uzyskała dziewięć mandatów oraz PiS, który ma ich siedem. Nawet z trzema głosami, które między siebie podzieliły lokalne komitety, nie miałyby większości w radzie miejskiej.
W związku z tą sytuacją partie ogólnopolskie, które za zły stan miasta obwiniają ustępującego prezydenta, postanowiły się dogadać, aby wykluczyć ugrupowanie Bartyli.
- Sprawą otwartą jest kwestia większości w radzie miejskiej. Generalnie rzeczą naturalną byłoby to, że dwa największe kluby, które robiły wszystko, żeby odwołać obecnego prezydenta, by wygrać z nim wybory, powinny taką większość stworzyć. Byłoby to naturalne, gdybyśmy to rozpatrywali na szczeblu lokalnym. Niestety krajowa polityka nie pozwala na tego typu rzeczy - powiedział Mariusz Wołosz, nowo wybrany prezydent tego miasta, podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Dodał również, że po zaprzysiężeniu nowej rady miejskiej, pojawiło się wiele negatywnych komentarzy osób, które nie znają „bardzo trudnej sytuacji politycznej i ekonomicznej Bytomia”. Podkreślił jednocześnie, że mimo że w Radzie "nie ma formalnie koalicji" między KO i PiS, "przy niektórych głosowaniach będzie jedność". Przykładami były tu sprawy dotyczące rewitalizacji czy wysypisk śmieci.
- Chciałbym jasno powiedzieć, że nie ma koalicji z PiS, jest na razie rozmowa z wszystkimi radnymi, którzy byli za odsunięciem od władzy prezydenta Damiana Bartyli. Z tymi osobami rozmawiamy, bo przed nami bardzo ważne decyzje, które wymagają stabilnej większości. Tylko porozumienie jest w stanie wyciągnąć Bytom z kryzysu, w którym obecnie się znajduje - powiedział i sprecyzował, że rozmowy z PiS można nazwać porozumieniem "tematycznym".