Johnson napisał, że muzułmanki noszące burki przypominają skrzynki pocztowe w swoim cotygodniowym felietonie w "Daily Telegraph". Od słów tych odcięła się premier Theresa May, która przekonuje, że Johnson powinien przeprosić za swoje słowa. Sam Johnson nie chce jednak komentować sprawy, a sondaże wskazują, że większość Brytyjczyków nie uważa, że powinien zostać za te słowa ukarany.
W Partii Konserwatywnej, w związku ze słowami Johnsona wszczęto jednak postępowanie wewnętrzne, które może się skończyć nawet wykluczeniem byłego szefa dyplomacji z szeregów partii.
Boris Johnson, od momentu odejścia z rządu w związku ze sporem o strategię ws. Brexitu, jest postrzegany jako faworyt do zastąpienia May na stanowisku premiera.
A Bridgen w rozmowie z "Sunday Express" ostrzega: - Jeśli Boris zostanie zawieszony, dojdzie do otwartej wojny w Partii Konserwatywnej.
Z kolei inny wpływowy uczestnik kampanii na rzecz Brexitu (Johnson był jedną z jej twarzy), Jacob Rees-Mogg przekonuje, że krytykujący Johnsona "zazdroszczą mu popularności", a postępowanie ma mu utrudnić staranie się o objęcie przywództwa w partii.