Osoba, która nie spłaciła kredytu z powodu jego przedawnienia, nie musi odprowadzać podatku w Warszawie. W Krakowie już tak. Takie wnioski można wyciągnąć z dwóch, wydanych w zeszłym tygodniu, wyroków wojewódzkich sądów administracyjnych.
Pierwsza sprawa dotyczyła kobiety, która była winna 9,5 tys. zł funduszowi inwestycyjnemu. Chodziło o niespłaconą kwotę kredytu, jaką fundusz przejął od banku. Sprawa trafiła do sądu, który oddalił powództwo ze względu na przedawnienie wierzytelności. Ale fundusz wystawił kobiecie informację o przychodzie PIT-8C.
Czy prawidłowo? Kobieta twierdziła, że nie. Argumentowała, że w związku z przedawnieniem nie nastąpiło po jej stronie trwałe przysporzenie majątkowe. Samo przedawnienie zobowiązania nie wywołuje zmiany jego charakteru na bezzwrotne i nie powoduje powstania przychodu.
Korzyść, bo nie spełniamy świadczenia
Skarbówka była jednak innego zdania. Podkreśliła, że przychód powstaje nie tylko wtedy, gdy otrzymujemy określone świadczenia, ale też po wystąpieniu zdarzeń, które powodują zmniejszenie zobowiązań wobec innych podmiotów. Tak też jest w tej sytuacji – dłużnik uzyskuje korzyść majątkową przejawiającą się w tym, że nie musi wykonać zobowiązania.
Zdaniem fiskusa przychód powstaje w momencie upływu terminu przedawnienia. Zgodnie z art. 118 kodeksu cywilnego, jeżeli przepis szczególny nie stanowi inaczej, termin przedawnienia wynosi dziesięć lat, a dla roszczeń o świadczenia okresowe oraz związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej – trzy lata (w kodeksie cywilnym są też inne terminy).