Nie był okrutnikiem ani bezdusznym prześladowcą. Może nawet nie był złym człowiekiem. Był jednak człowiekiem żelaznego sytemu". Tak o wysokim carskim czynowniku, który został zastrzelony 2 sierpnia 1906 roku, pisał Jan Cynarski, działacz PPS i historyk. Natomiast korespondent krakowskiego „Czasu" donosił z Warszawy o zabitym Rosjaninie: „wyróżniał się wśród tutejszych wyższych urzędników inteligencją, uczciwością osobistą i względną bezstronnością".
Te ambiwalentne przymioty odnosiły się do Andrieja Nikołajewicza Margrafskiego, który wprawdzie działał w Kongresówce, jednak był znany również w kręgach galicyjskiej inteligencji. Nie mieścił się w stereotypie gorliwego, lecz prostackiego funkcjonariusza carskiego reżimu. Przez dłuższy czas swoją przyszłość wiązał z armią. W 1884 roku był porucznikiem Litewskiego Pułku Lejbgwardii stacjonującego w Warszawie, miał 35 lat. Wtedy właśnie został – „wysoczajszim prikazom" – przeniesiony do żandarmerii. Objął funkcję starszego adiutanta Zarządu Warszawskiego Okręgu Żandarmerii.
Rozpoczynając służbę w nowej formacji, nie zapomniał o swoim dawnym przydziale. Opracował bowiem historię Litewskiego Pułku Lejbgwardii. W 1887 roku szczegółową i obszerną publikację wydrukowała oficyna Zarządu Warszawskiego Okręgu Żandarmerii. Książka została napisana, oczywiście, po rosyjsku. Jednak autor dobrze władał językiem polskim i tę umiejętność doskonalił.
Baczny „Obserwator"
Wśród Polaków mijał szok wywołany klęską powstania styczniowego. Coraz aktywniejsze było młode pokolenie, którego przedstawiciele odwoływali się zarówno do tradycji patriotycznej, jak i do nowych, „wichrzycielskich" idei. Zmieniła się też sytuacja międzynarodowa. Załamał się sojusz trzech cesarzy. Niemcy i Austro-Węgry zajmowały coraz bardziej nieprzychylne stanowisko wobec Rosji. Wizja konfliktu pomiędzy zaborczymi mocarstwami stawała się coraz bardziej aktualna.
Margrafskij miał własne poglądy na temat kwestii polskiej, które m.in. wyraził w artykułach zamieszczonych na łamach gazety „Pietierburgskije Wiedomosti". Polemizował z rzecznikami rusyfikacji Kraju Nadwiślańskiego. Przekonywał, iż polityka ta jest nieskuteczna. Natomiast za istotne uznał „wprowadzenie rosyjskich pierwiastków państwowych" do życia tamtejszych mieszkańców.