Prawo karne w biznesie: Przybywa nadużyć w firmach

Statystyczny złodziej to 40-letni mężczyzna na kierowniczym stanowisku – mówi partner w PwC.

Publikacja: 26.04.2017 08:29

Marcin Klimczak: przedsiębiorcy coraz więcej tracą na nieuczciwości swoich pracowników.

Marcin Klimczak: przedsiębiorcy coraz więcej tracą na nieuczciwości swoich pracowników.

Foto: materiały prasowe

W czwartek 20 kwietnia w Hotelu Bellotto w Warszawie „Rzeczpospolita" uroczyście ogłosiła wyniki 15. edycji Rankingu kancelarii prawniczych. Uczestniczyło w nim 297 kancelarii (rok temu 296). Od dwóch lat w klasyfikacji jakościowej naszego rankingu obecne jest prawo karne dla biznesu. Specjalistów w tej dziedzinie przybywa. Nie narzekają na brak pracy. Jednym z nich jest Marcin Klimczak.

Rz: Polscy przedsiębiorcy tracą naprawdę duże pieniądze przez nadużycia podwładnych: od 400 tys. zł do nawet 20 mln zł. To dlatego kancelarie rozwijają zespoły zajmujące się sprawami przestępstw białych kołnierzyków?

Marcin Klimczak, partner w PwC: Firmy muszą sobie jakoś radzić. Kiedy podejrzewają, że mają do czynienia np. z nieuczciwym pracownikiem, nie mogą przymykać oczu, bo na tym tracą. Zespół, którym dziś kieruję w Polsce, działa od ponad 12 lat. Od dłuższego czasu współpracujemy z kancelariami prawnymi.

Te są zainteresowane usługami śledczymi?

Tak, coraz bardziej. Od 4,5 roku obserwuję ten rynek. Kancelarie mocno w niego inwestują. Zatrudniają prawników-specjalistów, budują nawet całe zespoły. To odpowiedź na zapotrzebowanie rynku. Patrzę na to z perspektywy doradcy, a prawnicy dojrzeli już do tego, że przedsiębiorcy potrzebują kompleksowej opieki.

Nieuczciwość pracowników to naprawdę aż tak duży problem?

Ogromny. Jako PwC raz na dwa lata pytamy przedsiębiorców, jak ten problem wygląda. W ostatnim sondażu 1/3 przyznała się, że pada ofiarą nadużyć. Często przedsiębiorcy nie chcą zgłaszać swoich podejrzeń organom ścigania, dopóki nie znajdą twardych dowodów. Ich poszukiwaniem m.in. w dokumentacji firmy czy w komputerach zajmują się właśnie specjaliści.

30 proc. to chyba nie aż tak wiele?

Z jednej strony może się wydawać, że 30 proc. to rzeczywiście niewiele. Faktycznie jednak skala jest dużo większa, szacujemy, że ok. 40 proc. przedsiębiorców nie boi się do tego przyznać.

O jakich nadużyciach konkretnie mówimy?

Najczęściej dotykają ich kradzieże czy wyprowadzanie majątku oraz sprzeniewierzenie aktywów. Zdarzają się różnego rodzaju kradzieże. Od kradzieży pieniędzy z kasy przez kasjerkę poprzez kradzież towaru przez magazyniera czy wyprowadzenie go poprzez lewe faktury.

A karuzele VAT-owskie to duży problem?

Tak. Dużo uczciwych firm działających etycznie pada ich ofiarą. Najczęściej uczciwy przedsiębiorca jest wykorzystywany i nadaje pozory legalności nielegalnej transakcji. Przedsiębiorcy muszą pamiętać, że do takiego procederu wynajduje się firmy wiarygodne, a więc może naprawdę paść na każdego.

To możliwe, żeby właściciele nie przeczuwali kłopotów? Nie domyślali się, że coś jest nie tak?

Całkiem możliwe. Najczęściej orientują się dopiero wtedy, kiedy przychodzi do nich urząd skarbowy, organy ścigania albo przestępstwo ujawnia się podczas audytu. Tylko że wtedy jest już za późno.

Fakt, że firma nie miała pojęcia o przestępczej działalności, działa jakoś łagodząco? Organy ścigania biorą to pod uwagę?

To kwestia tego, jak sprawę potraktują organy ścigania. Najczęściej zero-jedynkowo. Twierdzą, że przedsiębiorca powinien wiedzieć, co się dzieje w jego firmie.

Najczęstsze rodzaje nadużyć?

Karuzele są jakąś plagą dla biznesu. Pojawiają się też wszelkiego rodzaju próby wyłudzania pieniędzy przy użyciu fikcyjnych kont, tożsamości itd. Sposób działania jest bardzo prosty. Pracownik dostaje e-maila z poleceniem przelewu konkretnej kwoty od rzekomego prezesa i daje się na to złapać. Przelew jest wysyłany, a po fakcie okazuje się, że autorem e-maila nie był prezes. Zdarza się też, że byli pracownicy współpracują ze sobą, żeby takie środki wyłudzić. Mają bowiem informacje o firmie i łatwiej im wykorzystać jej słabe strony.

A ustawianie przetargów? Do niedawna mówiło się, że to bardzo atrakcyjna dziedzina w sferze nadużyć.

Przy procesie zakupowym może dojść do różnych nieprawidłowości. Ustawia się przetarg pod konkretnego sprzedawcę, przy okazji dochodzi do łapownictwa i korupcji biznesowej, w efekcie wygrywa ten, który zapłacił na boku.

Jak kończą się tego rodzaju sprawy?

Jeszcze kilka lat temu takie sprawy kończyły się najczęściej polubownie. Teraz pracodawcy są bardziej zdeterminowani, aby rozwiązać umowę w trybie dyscyplinarnym, a nawet są gotowi złożyć zawiadomienie do prokuratury.

Kim jest dziś firmowy złodziej?

Statystycznie to mężczyzna na stanowisku kierowniczym, który pracuje w firmie minimalnie trzy lata i ma około 40 lat.

Zapobiegliwi przedsiębiorcy mogą chyba jakoś swój biznes zabezpieczyć?

Sposobów jest kilka. Pierwszy to wszystkie obszary związane z etyką biznesową, etyczna wartość firmy i pracowników. Trzeba znać swoich pracowników, umiejętnie tworzyć środowisko, które dba o kulturę pracy, piętnować negatywne zjawiska.

Drugi to odpowiednie procesy wewnętrzne, które pozwalają zapobiegać nadużyciom.

Czyli firmy robią już coś w tym kierunku?

Tak, ale to cały czas za mało. Ważnym elementem są też różnego rodzaju narzędzia IT, które umożliwiają wykrycie albo zapobieganie przestępstwom. Mówimy tu o analizie danych, dzięki którym specjaliści są w stanie wykryć nadużycia.

Firmy, które zadbają o solidne zabezpieczenia i specjalistów, mogą czuć się bezpieczne w 100 procentach?

W tych sprawach nie może być mowy o 100-procentowej pewności. Nawet najszczelniejszy system kontroli i zabezpieczeń nie będzie działał skutecznie na zawsze. Nad tym cały czas trzeba pracować, udoskonalać, zmieniać, poprawiać itd.

Co by pan poradził dziś właścicielom firm?

Zabezpieczenie zespołu ekspertów, którzy znają się na wszelkich sposobach nadużyć. To osoby z doświadczeniem finansowym: księgowi, śledczy – osoby, które mają doświadczenie w organach ścigania oraz informatycy. Przedsiębiorcy muszą mieć świadomość, że 90 proc. informacji znajdujących się w obiegu nie osiąga formy papierowej, a więc nadaje się do odzyskania.

I na tym koniec?

Nie. Bardzo ważnym uzupełnieniem są prawnicy, i ci w firmie, i zewnętrzni wyspecjalizowani w prawie karnym dla biznesu.

A co mają zrobić mniejsze firmy, których nie stać na taką obsługę? Zatrudnienie kilku wysokiej klasy specjalistów nie jest rzeczą tanią.

To już jest nie tylko temat dużych firm, dotyczy też małych i średnich przedsiębiorstw, które cierpią na nieuczciwości innych, w tym często swoich pracowników. Zgadzam się z tym, że takie zabezpieczenia kosztują. Ale każda firma, która myśli o rozwoju, musi się na pewnym etapie na coś zdecydować: czy się zabezpiecza, żeby osiągnąć więcej, czy też ryzykuje i tego nie robi. —rozmawiała Agata Łukaszewicz

Marcin Klimczak jest partnerem w PwC, liderem zespołu usług śledczych i zarządzania ryzykiem nadużyć

W czwartek 20 kwietnia w Hotelu Bellotto w Warszawie „Rzeczpospolita" uroczyście ogłosiła wyniki 15. edycji Rankingu kancelarii prawniczych. Uczestniczyło w nim 297 kancelarii (rok temu 296). Od dwóch lat w klasyfikacji jakościowej naszego rankingu obecne jest prawo karne dla biznesu. Specjalistów w tej dziedzinie przybywa. Nie narzekają na brak pracy. Jednym z nich jest Marcin Klimczak.

Rz: Polscy przedsiębiorcy tracą naprawdę duże pieniądze przez nadużycia podwładnych: od 400 tys. zł do nawet 20 mln zł. To dlatego kancelarie rozwijają zespoły zajmujące się sprawami przestępstw białych kołnierzyków?

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem