Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa pracuje nad projektem kodeksu urbanistyczno-budowlanego.
– Proponujemy w nim m.in. zlikwidować warunki zabudowy i zastąpić uproszczonymi planami – tłumaczy Tomasz Żuchowski, wiceminister w resorcie.
Coraz więcej ekspertów i prawników jest jednak przeciwnych temu rozwiązaniu. Ich zdaniem zmiana ta może spowodować paraliż inwestycyjny. Obecnie przeszło połowa inwestycji jest realizowana właśnie na podstawie warunków. Decyzja taka jest niezbędna do wydania pozwolenia na budowę na terenach, dla których nie obowiązuje miejscowy plan. A miejsc bez tych dokumentów na terenie kraju wciąż jest wiele. Szacuje się, że miejscowymi planami pokrytych jest jedynie ok. 30 proc. Polski.
Dużo zalet, ale nie brak też wad
– Inwestorzy i gminy zdecydowanie wolą warunki zabudowy – przyznaje Bogdan Dąbrowski, radca prawny z Urzędu Miasta w Poznaniu. Pytany dlaczego wyjaśnia, że czeka się na nie krótko. Z reguły od dwóch do trzech miesięcy. Jeżeli więc pojawia się firma z dużym kapitałem i chce inwestować na terenie danej gminy, to jej władze mogą w błyskawicznym tempie wydać warunki i w ten sposób związać ze sobą inwestora.
– Nie byłoby to możliwe w sytuacji, gdyby gmina miała uchwalić plan lub zmienić ten istniejący – uważa mecenas Dąbrowski. I dodaje, że procedury planistyczne trwają minimum rok. – To długo dla potencjalnego inwestora. Może uciec – podkreśla.