Tykająca bomba ekologiczna w pofabrycznej ziemi

Włodarze wielu miast zrobili niewiele, by zidentyfikować historyczne skażenia ziemi oraz je usunąć.

Publikacja: 09.08.2019 03:00

Wciąż dużym problemem jest skażenie gruntu, które jest niebezpieczne dla zdrowia ludzi

Wciąż dużym problemem jest skażenie gruntu, które jest niebezpieczne dla zdrowia ludzi

Foto: shutterstock

Najwyższa Izba Kontroli (NIK) sprawdziła, jak władze samorządowe radzą sobie z usuwaniem historycznych zanieczyszczeń gruntów. Dziś są to często tereny budowlane, na których powstają osiedla. A przed laty znajdowały się na nich fabryki. Po niektórych pozostały w ziemi toksyczne substancje.

Pod lupę NIK trafiło 18 samorządów, m.in. w Płocku, Bydgoszczy, Katowicach, Bytomiu, Dąbrowie Górniczej, Warszawie oraz trzech stołecznych dzielnicach: Białołęce, Woli i Bielanach.

Wyniki kontroli NIK nie są najlepsze. Okazuje się, że w latach 2014–2018 w 28,6 proc. badanych starostw oraz urzędów miast w ogóle nie zidentyfikowano potencjalnych historycznych zanieczyszczeń.

Natomiast w 50 proc. urzędów, gdzie wiedziano o skażeniu, podjęto nawet działania, ale były one nierzetelne. Skażonych terenów nie uwzględniano bowiem m.in. w wykazach potencjalnych historycznych zanieczyszczeń. Ponadto w 35,7 proc. kontrolowanych jednostek nie sporządzono tego typu wykazu.

Zdarza się więc, że na skażonych terenach lokalizowano inwestycje mieszkaniowe oraz użyteczności publicznej. A prowadzone prace budowlane powodowały zagrożenie dla zdrowia ludzi. Do takiej sytuacji doszło m.in. w Warszawie.

Ponadto NIK stwierdziła dwa przypadki prowadzenia inwestycji na terenach zanieczyszczonych, chociaż w urzędach wiedziano o skażeniu, ale nie przeprowadzono wcześniej remediacji.

NIK nie zostawiła też suchej nitki na wykazie generalnego dyrektora ochrony środowiska. Chodzi o rejestr historycznych zanieczyszczeń ziemi utworzony w 2016 r.

Zdaniem NIK nie odzwierciedlał on stanu faktycznego. 5 września 2018 r. było w nim 398 wpisów obejmujących łącznie 3 857,2198 ha. Stanowiło to zaledwie 0,012 proc. całkowitej powierzchni kraju.

Taki stan rzeczy był skutkiem nierzetelnych wpisów oraz braku uzupełniania i aktualizacji wykazu przez regionalnych dyrektorów. Ponadto w przypadku 42,5 proc. wpisów w tym wykazie brakowało danych wymaganych przepisami. Utrudniło to zainteresowanym podmiotom uzyskanie rzetelnych informacji o terenach zanieczyszczonych.

W badanym okresie sześciu regionalnych dyrektorów wydało łącznie 277 decyzji w zakresie historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi, z czego 205 ustalających plany remediacji (tj. 74 proc.). Regionalni dyrektorzy, poza jednym przypadkiem, nie korzystali w procesie wydawania decyzji z wyników prac naukowo-badawczych, nie zlecali dodatkowych ekspertyz, analiz itp.

NIK stwierdziła również, że usuwanie historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi po zlikwidowanych zakładach Skarbu Państwa było nieskuteczne.

Zdaniem Izby wynikało to z licznych przeszkód formalnoprawnych związanych m.in. z niemożliwością usunięcia odpadów z terenu przez inny podmiot niż władający tym terenem, pozyskania na ten cel niezbędnych środków finansowych czy z przekazaniem zanieczyszczonych gruntów osobom prywatnym. Barierą była m.in. zasada „zanieczyszczający płaci", co oznacza np. trudności dla tzw. wykonania zastępczego.

Z powodu braku zainteresowania beneficjentów żaden z sześciu badanych wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej nie utworzył odrębnych programów dla finansowania likwidacji historycznych zanieczyszczeń powierzchni ziemi.

W Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej taki program funkcjonował zaledwie pół roku. Przewidywał możliwość finansowania łącznego badań ziemi oraz remediacji. Nie mówił o finansowaniu badań mających na celu potwierdzenie zanieczyszczenia i określenie jego skali, co zdaniem Najwyższej Izby Kontroli utrudnia identyfikację terenów zanieczyszczonych.

Najwyższa Izba Kontroli (NIK) sprawdziła, jak władze samorządowe radzą sobie z usuwaniem historycznych zanieczyszczeń gruntów. Dziś są to często tereny budowlane, na których powstają osiedla. A przed laty znajdowały się na nich fabryki. Po niektórych pozostały w ziemi toksyczne substancje.

Pod lupę NIK trafiło 18 samorządów, m.in. w Płocku, Bydgoszczy, Katowicach, Bytomiu, Dąbrowie Górniczej, Warszawie oraz trzech stołecznych dzielnicach: Białołęce, Woli i Bielanach.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił