Paryski salon pokory i sukcesów

Boeing zapewnia, że na Międzynarodowym Salonie Lotniczym nie tyle walczy o kontrakty, ile okazuje skruchę. Jego rywal Airbus już podpisał zamówienia na 100 maszyn.

Publikacja: 17.06.2019 21:00

53. salon lotniczy w Paryżu

53. salon lotniczy w Paryżu

Foto: AFP

Analitycy rynku lotniczego wyliczyli, że w tym roku podczas paryskich targów podpisane zostaną umowy na 575 samolotów, z czego do portfela Airbusa wpadnie 435. Dla porównania, rok temu w Farnborough podpisano łącznie zamówienia na 1000 maszyn, z tego Boeingowi przypadło 528 (za 79 mld dol.), a Airbusowi 431 (62 mld dol.).

Czytaj także: Boeing i Airbus mają nowych rywali

Reszta to niewielkie kontakty mniejszych producentów. W tym roku z liczących się producentów jest Embraer, który jednak zmienił się w Boeing Brazil i właśnie podpisał umowę z amerykańskimi liniami United Airlines na dostawę 20 maszyn EMB 195 oraz kolejnych 19 w opcji. Łączna wartość: 1,9 mld dol.

Jeszcze w ostatnią niedzielę Christian Scherer, wiceprezes Airbusa odpowiadający za sprzedaż, usiłował się przekomarzać z dziennikarzami, że przyszłość nowej flagowej maszyny A321XLR wcale nie jest taka pewna. – Może tak, może nie – mówił.

W poniedziałek taki samolot oczywiście wzbił się w powietrze, a chwilę potem Scherer podpisywał umowę z Air Lease Corp., jedną z największych firm leasingowych na świecie na dostawę 27 takich maszyn w ramach kontraktu na 100 samolotów różnego typu o wartości katalogowej 11 mld dolarów. A321XLR to wyjątkowy produkt. Na pokład może wsiąść 221 osób, doładować 100 ton cargo i przelecieć 9 tys. km. Nowym Airbusom przyglądają się Amerykanie z Jet Blue i Norwegian, który do tej pory był wierny Boeingowi.

Czytaj także: Boeing wreszcie przeprosił

Prezes Boeinga Dennis Muilenburg nie tryska w Paryżu optymizmem. Zmienił retorykę i teraz delikatnie sugeruje, że zawieszone po katastrofie w Etiopii B727 MAX mają szansę wrócić do normalnych operacji „jeszcze w tym roku". I nie poddaje się. Przekonuje, że „MAX ma przed sobą dekady latania". Dodaje, że Boeing w żadnym wypadku nie pracuje teraz nad maszyną, która mogłaby MAX-a zastąpić. Tyle że zanim MAX znów poleci, koncern Boeing zgłosić musi do Federalnej Agencji Lotnictwa (FAA) wszystkie zmiany, jakie chce wprowadzić w maszynie. Przecież oprócz wadliwego oprogramowania, które przyczyniło się do dwóch katastrof – indonezyjskiego Lion Aira 29 października 2018 r. i Ethiopian Airlines 10 marca 2019 – okazało się, że część maszyn ma również niewielki defekt skrzydeł.

Rozmowy Dennisa Muilenburga z prezesami linii lotniczych, które zmuszone zostały do uziemienia MAX-ów będą trudne. Prezesi dwóch polskich przewoźników Grzegorz Polaniecki, szef Enter Aira, i Rafał Milczarski, szef LOT-u, nie ukrywają, że będą się domagać od Boeinga odszkodowania.

Czytaj także: Airbus może wygrać wszystko

Błogosławieństwem dla Boeinga byłoby pozyskanie choć kilku zamówień na MAX-y, ale szanse są słabe, chyba że firma przekona klienta wyjątkową ceną i szybką dostawą. W tej sytuacji jedyne, na co mogą liczyć Amerykanie, to zamówienia na maszyny szerokokadłubowe, w tym największe dreamlinery 787/9 i 787/10.

Jeszcze cztery miesiące temu przyjmowano za pewnik, że paryski salon lotniczy będzie bitwą między Airbusem i Boeingiem na maszyny, które staną się kolejnymi „wołami roboczymi", czyli samolotami wypracowującymi największe zyski. Teraz Airbus nie musi się trudzić, by w tej rywalizacji wygrać.

Tym bardziej że, tak jak Boeing, przejął Embraera, tak Airbus wydzielił sobie z Bombardiera maszynę, którą nazwał A220. To odrzutowiec średniego zasięgu, bardzo nowoczesny technologicznie. I zapewne w tych ponad 400 maszynach, jakie Airbus zgarnie do portfela, będą A220.

Kolejny gracz – Rosjanie nie chwalą się w tym roku swoim Suchojem 100 Superjetem, bo maszyna lata już tylko w Rosji, z różnym powodzeniem. Sam Suchoj jednak nie daje za wygraną w kategorii maszyn wojskowych i zamierza się w Paryżu pochwalić najnowszym myśliwcem SU-35 UFO.

Analitycy rynku lotniczego wyliczyli, że w tym roku podczas paryskich targów podpisane zostaną umowy na 575 samolotów, z czego do portfela Airbusa wpadnie 435. Dla porównania, rok temu w Farnborough podpisano łącznie zamówienia na 1000 maszyn, z tego Boeingowi przypadło 528 (za 79 mld dol.), a Airbusowi 431 (62 mld dol.).

Czytaj także: Boeing i Airbus mają nowych rywali

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Niemiecki superpociąg lepszy od francuskiego TGV
Transport
Kubańska linia lotnicza bez paliwa. Zmuszona do zawieszenia działalności
Transport
Lotniczy dress code. Jak się ubrać na podróż samolotem
Transport
Gorszy kwartał Lufthansy (strajki) i Air France-KLM
Transport
Rosyjscy hakerzy znów w akcji. Finnair wstrzymuje loty
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił