Władze ostrzegają, że w najbliższym czasie należy spodziewać się wybuchu kolejnych pożarów w związku z burzami przechodzącymi nad niezwykle wysuszonymi brakiem opadów częściami USA.

"Suche burze", które niosą ze sobą mało deszczu, ale towarzyszą im wyładowania atmosferyczne, które mogą wywołać pożar, mają przejść m.in. nad Górami Skalistymi - terenem, na którym wilgotność powietrza jest względnie niska i w którym wieją silne wiatry przyspieszające rozprzestrzenianie się ognia.

Z pożarami walczy obecnie 30 tysięcy funkcjonariuszy straży pożarnej i innych służb ratunkowych. W walce z ogniem Amerykanom pomaga 140 strażaków z Nowej Zelandii i Australii. Jak dotąd pożary strawiły obszar o powierzchni ponad 600 tysięcy hektarów.

W piątek "New York Times" pisał, że pożary w Kalifornii stają się z roku na rok coraz groźniejsze ze względu na "wpływ człowieka". Z badania University of Colorado Boulder wynikało, że człowiek był bezpośrednio lub pośrednio odpowiedzialny za 84 proc. pożarów lasów w latach 1992-2012.

W tegorocznych pożarach trawiących Kalifornię zginęło co najmniej 10 osób.