Według władz górniczych stężenie metanu w kopalni musiało być znacznie przekroczona w momencie wypadku.
- Jedno jest pewne: musiało tam być zwiększone stężenie metanu i musiało dojść do jakiejś inicjacji. Jest to obecnie przedmiotem dochodzenia i nie da się na razie nic na ten temat powiedzieć - czy zaistniał tam jakiś efekt naturalny, błąd ludzki, ewentualnie awaria techniczna, która także mogła spowodować wybuch - powiedział w rozmowie z agencją ČTK Bohuslav Machek, rzecznik Czeskiego Urzędu Górniczego.
Przyczyna katastrofy zostanie zbadana przez Okręgowy Urząd Górniczy w Ostrawie. W pierwszych relacjach po wypadku spółka będąca właścicielem kopalni twierdziła, że ??system ostrzegawczy nie sygnalizował żadnych zagrożeń.
Rzecznik kopalni w Karwinie Ivo Čelechovský mówił, że wspomniane czujniki bezpieczeństwa były włączone, natomiast metan może się gromadzić także pomiędzy punktami pomiarowymi tak, że sensory go nie wykrywają, co mogło spowodować wybuch. - Oczywiście w tym konkretnym przypadku przyczyna musi zostać potwierdzona przez specjalną komisję śledczą, która gdy będzie to możliwe, zejdzie pod ziemię i będzie dokładnie sprawdzała teren, by dowiedzieć się, co się stało - zastrzegł.
W nocy do kopalni przyjechały rodziny ofiar. - Były wdowy po zabitych Polakach. Widzieliśmy je rano, kiedy zarząd poprosił nas o relację z obecnej sytuacji. To musi być dla nich straszne - powiedział jeden z górników w rozmowie z portalem iDNES.cz.