Los brexitu w rękach Corbyna

Chciał wyprowadzić kraj z NATO, pozbawić go broni jądrowej i znacjonalizować przemysł. Teraz torpeduje May.

Aktualizacja: 20.11.2018 05:44 Publikacja: 19.11.2018 18:48

Jeremy Corbyn może ustrzelić w parlamencie umowę rozwodową z UE wynegocjowaną przez Theresę May, ale

Jeremy Corbyn może ustrzelić w parlamencie umowę rozwodową z UE wynegocjowaną przez Theresę May, ale aby wypracować z Brukselą nową, musiałby zostać premierem. A to mało realne

Foto: AFP

Rachunek jest prosty: aby 10 grudnia przeprowadzić ratyfikację umowy o wyjściu z Unii, Theresa May potrzebuje 326 spośród 650 członków Izby Gmin. Ale tyle samo też wystarczy, aby obalić negocjowane przez ponad dwa lata porozumienie. To absolutnie w zasięgu lidera Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna, który poza 257 deputowanymi własnego ugrupowania może liczyć na 35 posłów Szkockiej Partii Narodowej (SNP), dziesięciu unionistów z Ulsteru i przynajmniej kilkudziesięciu torysów.

– Umowa, jaką wynegocjowała May, jest bardzo niepopularna w Partii Konserwatywnej, laburzyści też będą głosowali przeciw. Nie widzę, jak miałaby zostać zatwierdzona – mówi „Rz" Jonathan Portes, czołowy brytyjski ekonomista i wykładowca londyńskiego King's College.

Gove zmienia poglądy

W poniedziałek na zjeździe Brytyjskiej Federacji Przemysłu (CDI) Corbyn ujawnił, jak zamierza wykorzystać swoją niezwykłą władzę. Umowę May rzeczywiście zamierza ustrzelić, bo nie spełnia sześciu warunków, jakie postawiła Partia Pracy, w tym poprawy zasad prowadzenia biznesu z Unią. W zamian Partia Pracy będzie dążyła do wynegocjowania „lepszego" porozumienia, które zapewni na stałe udział Wielkiej Brytanii w unii celnej, gwarancję poprawy norm socjalnych i ochrony środowiska oraz „uprzywilejowany" dostęp do jednolitego rynku.

Czytaj także:  Brexit: Przy braku porozumienia armia może wyjść na ulice

Wielu obawia się jednak, że po obaleniu rządu May Corbyn będzie chciał wykorzystać chaos spowodowany brakiem porozumienia, aby wprowadzić w życie szereg głębokich zmian społecznych, w tym nacjonalizację kluczowych branż gospodarki. W niedzielę w Sky News oświadczył: „Dobry brexit to nie tylko to, co możemy wynegocjować z Brukselą, ale także radykalny program inwestycji i realnych zmian dla naszych regionów i naszych narodów".

Do spełnienia takiej wizji jego ugrupowanie musiałoby jednak przejąć władzę, a do tego jeszcze daleko. Co prawda sondaż ComRes dał po raz pierwszy od dawna znaczącą (40 do 36 proc.) przewagę Partii Pracy nad torysami, jednak parlament może obradować w obecnym składzie do 2022 r.

– Nie ma większości w Westminsterze za przedterminowymi wyborami, ale nie ma też większości za wyjściem z Unii bez porozumienia. Dlatego spodziewam się, że po odrzuceniu umowy z Unią May odejdzie i na jej miejsce zostanie mianowany premier konserwatywny z poparciem laburzystów w zamian za zobowiązanie do przeprowadzenia brexitu w wersji soft, na wzór norweski. Takim premierem mógłby być albo minister środowiska Michael Gove albo szef MSW Sajid Javid – mówi Portes. Jego zdaniem, gdyby Londyn zasygnalizował gotowość do utrzymania znacznie bliższej współpracy z Unią, Rada UE zgodziłaby się na przesunięcie terminu wyjścia kraju z Unii, który został wyznaczony na 29 marca.

W takim scenariuszu tkwi jednak jeden z wielu paradoksów, jakimi jest usiany proces wyjścia Londynu z Unii: Gove był obok Borisa Johnsona twarzą kampanii na rzecz brexitu. Teraz zaś miałby przeforsować model, zgodnie z którym kraj zasadniczo zachowuje wszystkie przywileje i obowiązki członkostwa w UE, ale traci wpływ na decyzje podejmowane w Brukseli.

Blair wściekły

Strategia Corbyna jest bardzo kontrowersyjna w samej partii, która na swoim ostatnim zjeździe opowiedziała się, choć bardzo enigmatyczne, za ponownym referendum, dzięki któremu w ogóle mogłoby nie dojść do brexitu. Jednak Corbyn, który od lat jest znany ze sceptycznego podejścia do Unii, powiedział w Sky News, że „to jest temat na przyszłość, nie na dziś". Co prawda przyznał, że w 2016 r. głosował za pozostaniem w Unii, ale dziś „nie wie", jaką by podjął decyzję w tej sprawie.

– Nie wierzę, aby ponowne referendum było możliwe przed wyborami, do tego kryzys polityczny musiałby się bardzo pogłębić. Dziś nawet nie wiemy, jakie należałoby zadać pytanie: wybór między pozostaniem w Unii a porozumieniem wynegocjowanym przez May, innym porozumieniem czy może brakiem porozumienia? W wielu laburzystowskich bastionach większość głosowała za brexitem i Corbyn musi o tym pamiętać – mówi Portes.

Corbyn stoi jednak na czele partii, która pod rządami Tony'ego Blaira i Gordona Browna najbardziej zbliżyła Wielką Brytanią do Unii: w pewnym momencie rozważano nawet referendum w sprawie porzucenia funta na rzecz euro. To była tzw. trzecia droga, którą obecny lider laburzystów porzucił na rzecz powrotu do radykalnego programu lewicy. Dlatego Blair, który mocno zaangażował się na rzecz ponownego referendum, uznał, że jego następca „w odrażający sposób" zawiódł nadzieje na powstrzymanie brexitu.

W poniedziałek konserwatywny brukowiec „The Sun" podał, że brakuje już tylko sześciu deputowanych torysów, aby doszło do głosowania nad wotum nieufności w sprawie przywództwa May na czele Partii Konserwatywnej. Jest co prawda mało prawdopodobne, aby w takim przypadku przeciw premier wypowiedziało się przynajmniej 158 deputowanych, jednak już samo głosowanie bardzo osłabiłoby jej pozycję. I jeszcze bardziej wzmocniło Corbyna.

Innego rozwodu nie będzie

UE nie zamierza renegocjować umowy o brexicie. Ale gotowa jest dać Londynowi więcej czasu na przygotowanie przyszłego porozumienia o wolnym handlu

W niedzielę 25 listopada nadzwyczajny szczyt UE ma zatwierdzić traktat o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. W poniedziałek potwierdzili to ministrowe ds. europejskich 27 państw członkowskich. – Umowa wyjścia w pełni realizuje nasze i unijne oczekiwania – powiedział Konrad Szymański. – Chodzi nie tylko o prawa polskich obywateli, którzy zasługują na międzynarodowe gwarancje, ale też o interesy finansowe UE ściśle związane z naszymi – wyjaśniał minister. Te dwie sprawy są szczegółowo opisane w projekcie traktatu.

Ale – jak zauważył Szymański – otwiera on też drogę do uporządkowanego ukształtowania przyszłości. Czyli do wynegocjowania umowy o nowych relacjach, prawdopodobnie o stworzeniu strefy wolnego handlu między dwoma obszarami.

Szczegółowe rozmowy na ten temat rozpoczną się 30 marca 2019 roku, czyli nazajutrz po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. A punktem wyjścia dla nich ma być tzw. deklaracja polityczna, której projekt jest ciągle przygotowywany. Ma liczyć kilkanaście stron i według Szymańskiego „Wielka Brytania musi zobaczyć, że po ciężkich negocjacjach umowy o wyjściu są obopólnie korzystne relacje". ©? — a.sł.

Rachunek jest prosty: aby 10 grudnia przeprowadzić ratyfikację umowy o wyjściu z Unii, Theresa May potrzebuje 326 spośród 650 członków Izby Gmin. Ale tyle samo też wystarczy, aby obalić negocjowane przez ponad dwa lata porozumienie. To absolutnie w zasięgu lidera Partii Pracy Jeremy'ego Corbyna, który poza 257 deputowanymi własnego ugrupowania może liczyć na 35 posłów Szkockiej Partii Narodowej (SNP), dziesięciu unionistów z Ulsteru i przynajmniej kilkudziesięciu torysów.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790