Królowa Elżbieta rozczarowana brytyjskimi politykami

Królowa Elżbieta miała, w czasie prywatnego spotkania po rezygnacji Davida Camerona ze stanowiska premiera w 2016 roku stwierdzić, że jest rozczarowana współczesną brytyjską klasą polityczną i jej "nieumiejętnością rządzenia" - pisze "Sunday Times".

Aktualizacja: 12.08.2019 06:56 Publikacja: 12.08.2019 06:40

Królowa Elżbieta rozczarowana brytyjskimi politykami

Foto: AFP

Cameron podał się do dymisji po tym, jak Brytyjczycy w rozpisanym przez niego referendum opowiedzieli się w większości za wyjściem Wielkiej Brytanii w UE, mimo że sam Cameron namawiał do głosowania za pozostaniem we Wspólnocie.

"Sunday Times", powołując się na osobę z otoczenia królowej pisze, że "od tamtego czasu frustracja królowej w związku z działaniami brytyjskich polityków jeszcze się zwiększyła".

- Sądzę, że jest naprawdę zszokowana - mówi informator "Sunday Times".

- Słyszałem, jak mówi o rozczarowaniu obecną klasą polityczną i jej brakiem umiejętności właściwego rządzenia - dodaje.

Doniesienia o niezadowoleniu królowej pojawiły się w momencie, gdy wyszło na jaw, że Buckingham Palace i Downing Street prowadzą rozmowy o tym jak uchronić królową przed wciągnięciem ją w konstytucyjny kryzys w związku z brexitem.

Szef brytyjskiej służby cywilnej Mark Sedwill i Edward Young, prywatny sekretarz królowej, mieli w ubiegłym tygodniu rozmawiać o rosnącej presji ze strony parlamentarzystów, zarówno zwolenników brexitu, jak i jego przeciwników, na to, aby królowa zabrała głos w debacie na temat wyjścia z UE, jaka toczy się obecnie na Wyspach.

Presja ta ma związek ze spekulacjami, iż przeciwnicy twardego brexitu będą chcieli zmusić królową do interwencji, jeżeli Boris Johnson przegra głosowanie ws. wotum nieufności we wrześniu lub październiku. Źródła na Downing Street twierdzą, że Johnson odmówi odejścia ze stanowiska przed brexitem. W związku z tym przeciwnicy twardego brexitu w Izbie Gmin, w tym Dominic Grieve, były prokurator generalny sugerują, iż w takiej sytuacji królowa powinna zostać zmuszona do wezwania Johnsona i zdymisjonowania go.

John McDonnell, kanclerz w Gabinecie Cieni Partii Pracy zasugerował, że zareagowałby na to wysyłając lidera opozycji, Jeremy'ego Corbyna "w taksówce" do Buckingham Palace, gdzie Corbyn zadeklarowałby, że Partia Pracy jest gotowa do przejęcia władzy.

Twardy brexit coraz bliżej?

Brytyjskie media, powołując się na unijnych urzędników poinformowały 5 sierpnia, że Bruksela zaczyna działać zgodnie z "roboczą hipotezą", iż Boris Johnson "nie blefuje" na temat wyjścia z UE bez umowy.

UE, po spotkaniu doradcy Johnsona ds. europejskich, Davida Frosta z wysokimi przedstawicielami UE przed tygodniem, miała nabrać przekonania, że głównym planem rządu Johnsona jest twardy brexit.

Frost pojechał do Brukseli z przekazem, że Wielka Brytania "wyjdzie z UE 31 października bez względu na okoliczności".

Wysoki rangą unijny dyplomata powiedział w rozmowie z "Guardianem" i "Daily Telegraph", że brexit bez umowy wydaje się być "głównym scenariuszem" rządu Johnsona.

- Naszą roboczą hipotezą jest brak umowy - powiedział dyplomata.

- Jest jasne, że Wielka Brytania nie ma innego planu. Nie ma woli negocjacji, co wymagałoby planu - dodał.

Przedstawiciele UE twierdzą też, że obecnie nie ma podstaw do "znaczącej dyskusji" z Wielką Brytanią o brexicie.

Zwycięstwo Johnsona w wyborach na nowego lidera torysów ogłoszono 23 lipca. 160 tys. członków partii wybierało nowego lidera spośród dwójki: Boris Johnson (były szef MSZ, były mer Londynu) i Jeremy Hunt (obecny szef MSZ). Ten pierwszy otrzymał 92 153 głosów. Hunta wybrało 46 656 członków Partii Konserwatywnej. Frekwencja w głosowaniu wyniosła 87,4 procent.

Johnson: Brexit 31 października za wszelką cenę

Po tym jak Johnson zastąpił Theresę May na stanowisku premiera z rządu odeszli m.in. kanclerz skarbu Philip Hammond i minister sprawiedliwości David Gauke. Ten pierwszy ma stać na czele wewnętrznej opozycji wobec Johnsona, która przygotowuje plan przeciwstawienia się własnemu rządowi, jeśli ten będzie zmierzać do twardego brexitu. W takim wypadku - zdaniem brytyjskich mediów - możliwe jest nawet, że kilkunastu torysów zagłosuje za wotum nieufności wobec własnego rządu.

Boris Johnson wielokrotnie zapowiadał, że jako premier Wielkiej Brytanii na pewno doprowadzi do brexitu do 31 października. Johnson jest przekonany, że uda mu się wynegocjować nową umowę ws. brexitu z UE, ponieważ umowa wynegocjowana przez Theresę May jest "martwa". Johnson zadeklarował też, że jest gotów przeprowadzić tzw. twardy brexit - czyli brexit bez umowy.

Do zmiany premiera na Wyspach doszło po tym, jak w związku z impasem ws. brexitu, spowodowanym trzykrotnym odrzuceniem przez Izbę Gmin umowy wynegocjowanej z UE przez Theresę May, Bruksela musiała opóźnić datę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii (pierwotnie miało do tego dojść 29 marca) - najpierw na 12 kwietnia/22 maja, a potem na 31 października.

W tzw. głosowaniach orientacyjnych przeprowadzonych w Izbie Gmin żadne z rozwiązań impasu, alternatywnych wobec umowy Theresy May, nie zdobyło większości. Najbliżej większości była propozycja wejścia przez Wielką Brytanię w unię celną z UE po brexicie.

Umowa wynegocjowana przez May była za każdym razem odrzucana m.in. głosami części posłów Partii Konserwatywnej i popierającej rząd Demokratycznej Partii Unionistycznej. Powodem sprzeciwu polityków partii rządzącej wobec umowy brexitowej wynegocjowanej przez szefową rządu jest zawarty w niej mechanizm tzw. backstopu, czyli tymczasowe pozostanie przez Wielką Brytanię w unii celnej z UE, aby uniknąć odtworzenia regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną, co stałoby w sprzeczności z postanowieniami tzw. porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku, które zakończyło konflikt w Irlandii Północnej.

W związku z drugim przełożeniem daty brexitu na Wyspach musiały odbyć się wybory do PE, które wygrała Partia Brexitu Nigela Farage'a, a torysi ponieśli w nich największą porażkę w wyborach powszechnych w swojej historii.

May podała się do dymisji 7 czerwca. Premierem Wielkiej Brytanii była od 2016 roku, od czasu referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE, po którym do dymisji podał się David Cameron.

Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z UE w referendum z 23 czerwca 2016 roku. Za wyjściem z Unii głosowało 51,89 proc. respondentów, przeciw - 48,11 proc. Zwolennicy pozostania w UE stanowili większość spośród głosujących w Szkocji (62 proc.) oraz Irlandii Północnej (56 proc.), a także na Gibraltarze (95,9 proc.).

Cameron podał się do dymisji po tym, jak Brytyjczycy w rozpisanym przez niego referendum opowiedzieli się w większości za wyjściem Wielkiej Brytanii w UE, mimo że sam Cameron namawiał do głosowania za pozostaniem we Wspólnocie.

"Sunday Times", powołując się na osobę z otoczenia królowej pisze, że "od tamtego czasu frustracja królowej w związku z działaniami brytyjskich polityków jeszcze się zwiększyła".

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790