Blisko pięćdziesięciu rybaków zorganizowało protest na łodziach, na których zawiesili banery z napisami "Ratujcie ryby Wielkiej Brytanii" oraz "Znów nas zdradziliście". To wszystko dzień po tym, jak członkowie parlamentu opowiedzieli się w głosowaniu za przesunięciem daty brexitu.
Demonstracja miała na celu wymuszenie na rządzie zapewnienia, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej 29 marca, tak jak pierwotnie zakładano.
Angus Murray, 60-letni kapitan statku "Lady Pearl", pływający po morzach od 14. roku życia, powiedział AFP, że brytyjska flota rybacka została "zdziesiątkowana" przez europejskie przepisy. Europejska Wspólna Polityka Rybołówcza (CFP) umożliwia europejskim statkom dostęp do łowisk innych państw członkowskich, pod warunkiem, że spełniają one określone kwoty połowowe.
Gary Dunbar, rybak z 26-letnim stażem przyznał: - Można łowić ryby, ale nie można ich wyładować. Pomimo, iż niedawno zaopatrzył się w 23-metrowy statek, wyposażony w dwie duże sieci rybackie, wyjaśnił, że wykonuje „małe prace”, aby sąsiad z sąsiedniego domu zarabiał na życie. - Jestem trochę zmartwiony. To niszczy duszę, gdy widzę, jak połów odchodzi - dodał 21-letni weteran George Leslie. Ma nadzieję, że brexit przywróci przemysł do stanu, w jakim był w czasach jego ojca, „kiedy nie było kwot i marnotrawstwa”.
Brytyjska premier Theresa May obiecała, że Wielka Brytania będzie w stanie ustalić kwoty połowowe i wynegocjować dostęp do wód po brexicie. - Kłamała i kłamała, dlaczego mielibyśmy jej wierzyć? - pyta Gawain Towler, rzecznik organizatorów demonstracji, dodając, że sprawa jest "głęboko symboliczna" dla Wielkiej Brytanii jako kraju wyspiarskiego.