Jak podało rano Radio Kraków, z bazy operatora wyciekły informacje o użytkownikach. Początkowo alarmowało, że chodzi o blisko 7,5 mln osób, a zalogowani w aplikacji InPostu mogli obserwować informacje o przesyłkach, w tym mieli dostęp do takich danych, jak imię, nazwisko, adresy nadawcy i odbiorcy, a także numer telefonu i adresy mailowe. Po interwencji InPostu, który nie ukrywa, że doszło do incydentu, radio zmieniło treść informacji i podało, że dotyczyło to prawie 7,5 mln przesyłek. Ostatecznie zamieściło zaś sprostowanie, w którym przeprasza InPost za podanie nieprawdziwych informacji o posiadaniu „udokumentowanych informacji dotyczących ponad 7 400 000 przesyłek”. Radio Kraków przyznało, że nie było i nie jest w posiadaniu takich danych.
Czytaj także: Paczkomaty nielegalne? Zapowiada się długa batalia sądowa
- To klasyczny tzw. fake news. Nie zostały zachowane standardy dziennikarskie – oburza się Wojciech Kądziołka, rzecznik kurierskiej spółki.
Nie oznacza to jednak, że do wycieku nie doszło. InPost przyznał, że miał on miejsce 18-19 marca w trakcie aktualizacji aplikacji Manager Paczek. Ale miał znacznie mniejszą skalę - dotyczył jedynie 0,04 proc. użytkowników. „Incydenty występowały okresowo i były krótkotrwałe" – napisał InPost na Facebooku.