#RZECZoPRAWIE - Beata Siemieniako: działalność pro bono powinna być dla prawnika czymś naturalnym

Beata Siemieniako, aplikantka adwokacka, która pracuje w Kancelarii Łaski i Wspólnicy, została wyróżniona w Rankingu kancelarii prawniczych "Rzeczpospolitej" za działalność pro bono. O tym, co ją skłoniło do pomagania innym opowiedziała Annie Wojdzie w studio programu #RZECZoPRAWIE.

Aktualizacja: 30.04.2018 16:27 Publikacja: 30.04.2018 14:09

Beata Siemieniako

Beata Siemieniako

Foto: rp.pl

- Działalność pro bono w przypadku moim i wielu moich znajomych, którzy są prawnikami, jest tak naprawdę czymś naturalnym. Uważam, że moja pozycja osoby, która miała możliwość kształcenia się, zdobycia wyższego wykształcenia, to pozycja uprzywilejowana i oczywiste wydaje mi się, że powinnam w jakiś sposób wynagrodzić społeczeństwu, że na takiej pozycji jestem. Mogłam zdobyć pewne kompetencje,  rozumiem język, który dla wielu osób jest zbyt skomplikowany, umiem posługiwać się prawniczymi narzędziami, więc wydaje mi się, że   powinnam działać w interesie publicznym, po prostu walczyć, by świat był lepszy. Brzmi to może górnolotnie, ale wierzę, że świat naprawdę byłby lepszy, gdyby każdy prawnik i prawniczka nie myśleli wyłącznie o własnym portfelu - powiedziała Beata Siemieniako.

Od zawsze chciała robić coś, co wykraczałoby poza zaspokajanie własnych potrzeb. W trakcie studiów odbywała praktyki w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, w dziale pomocy uchodźcom i migrantom. Była również na stażu w fundacji ClientEarth Poland (Prawnicy dla Ziemi), która zajmuje się walką z negatywnymi skutkami ocieplenia klimatu. Wyróżnienie w konkursie Prawnik Pro Bono Beata Siemieniako otrzymała m.in. za wspieranie lokatorów ze sprywatyzowanych kamienic.

- Problemów jest całe mnóstwo. Schemat zwykle jest ten sam:  podwyżka czynszu i związane z tym ryzyko eksmisji, które szczególnie dotyczy osób starszych. One nie mają możliwości zarobienia dodatkowych pieniędzy na zapłatę należności. Brak stabilności mieszkaniowej powoduje, że runąć może wszystko inne: brak dachu nad głową powoduje, że nie może znaleźć odpowiedniej pracy, jak nie ma pracy - nie ma pieniędzy i koło się zamyka. Dodatkowo w Warszawie skutkiem reprywatyzacji jest ogromne obciążenie psychiczne lokatorów. Nie da się wykazać prostego związku przyczynowo-skutkowego między tym, że kamienica została przekazana w prywatne ręce a tym, że lokator zapada na depresję czy innego rodzaju choroby. Ale moje doświadczenie pokazuje, że taki związek jest, szczególnie u osób samotnych i starszych - mówiła prawniczka.

Pytana o sukcesy w swojej działalności, mówi, że zapobieganie katastrofie to gorzki sukces.

- To, co robią ruchy lokatorskie, do których przystąpiłam kilka lat temu, to tak naprawdę gaszenie pożarów. Możemy rozmawiać o tym, jak neutralizować skutki negatywnych zjawisk, ale najwspanialej byłoby, gdybyśmy nie byli do tego zmuszeni, gdyby usunąć same przyczyny - powiedziała  Beata Siemieniako.

Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Sądy i trybunały
Wierzyciel powinien sprawdzić, czy dłużnik jeszcze żyje
Za granicą
Polacy niewpuszczeni na obchody wyzwolenia obozu w Ravensbrück
Sfera Budżetowa
Setki milionów dla TVP po cichu. Posłowie w Komisji Finansów Publicznych zdecydowali
Zawody prawnicze
Prokuratura Krajowa podjęła kolejne działania ws. Ewy Wrzosek