Jacek Nizinkiewicz: Wcześniejszych wyborów nie będzie

Zbigniew Ziobro chce wrócić do łask prezesa PiS. Prędzej czy później prezes będzie musiał przyjąć syna marnotrawnego.

Aktualizacja: 22.09.2020 10:34 Publikacja: 21.09.2020 18:51

Jacek Nizinkiewicz: Wcześniejszych wyborów nie będzie

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Targi i potyczki Solidarnej Polski z PiS nie są niczym nowym. W latach 2013–2014 negocjacje polityczne, przez wzajemne ataki i branie się na przeczekanie, trwały długo, aż w końcu Jarosław Kaczyński publicznie zaapelował do Zbigniewa Ziobry: „Wróć synu, ojciec czeka". I SP przez cztery lata współrządziła zgodnie z PiS. Aż do teraz. Czy dzisiaj dotychczasowi koalicjanci znajdą wspólny język na następne trzy lata? Łatwo i przyjemnie nie będzie, ale Ziobro z Kaczyńskim są na siebie skazani.

Przed rekonstrukcją rządu Zbigniew Ziobro dostał czarną polewkę od Jarosława Kaczyńskiego, który nie zgodził się na wcielenie Solidarnej Polski do PiS i mianowanie ministra sprawiedliwości wiceprezesem partii. Prokurator generalny stroszy piórka, gra na czas i deklaruje, że jego ugrupowanie poradzi sobie poza rządem. SP rzekomo ma prowadzić rozmowy z Konfederacją o wspólnych listach wyborczych i chce ruszyć na wieś, przedstawiając się jako obrońcy rolników. Plan zakładał przejęcie elektoratu wiejskiego, rozgoryczonego przyjęciem przez PiS ustawy o ochronie zwierząt. Ale ofensywa SP przegrywa z rzeczywistością, czyli zapowiedzią dymisji ludzi Ziobry z rządu i spółek Skarbu Państwa, a Solidarnej Polski z koalicji rządzącej. Po stronie PiS jest TVP i media związane z o. Rydzykiem. Porozumienie toczy negocjacje z PiS niezależnie od Solidarnej Polski. Ziobro został na placu boju sam jak palec. Strach zajrzał mu w oczy i podczas poniedziałkowej konferencji w Ministerstwie Sprawiedliwości zapowiedział chęć powrotu do rozmów z PiS.

Jednak pozycja Jarosława Kaczyńskiego również nie jest tak silna, jak się wydaje. Wyrzucenie Solidarnej Polski z rządu i wycięcie ludzi Ziobry ze spółek to działanie tyle łatwe, co niebezpieczne. Wojna na prawicy nie wzmocni PiS, a wcześniejsza elekcja to duże ryzyko. Politycy PiS mają świadomość, że przyśpieszone wybory, które odbyłyby się dopiero za kilka miesięcy, obecna władza mogłaby przegrać. Wewnętrzne niesnaski Zjednoczonej Prawicy mogą być przez Polaków odebrane jednoznacznie: pokłócili się o stołki. Do wyborów opozycja się pozbiera. Rządy PO i Hołowni, nawet z dobraniem koalicjanta w postaci PSL czy Lewicy, mogłyby nie tylko przeprowadzić Polskę przez czas kryzysu, co pokazał już rząd Tuska, ale również zostać na dłużej.

Wcześniejsze wybory byłyby przyznaniem się Kaczyńskiego do błędów i oddaniem władzy opozycji. Ostatnie lata politycznego życia prezes PiS spędziłby w ławach opozycyjnych, gdzie musiałby toczyć spory z Gowinem i Ziobrą, i rosnącą w siłę Konfederacją o hegemonię na prawicy.

Prezes już raz zaryzykował wcześniejsze wybory i przegrał. Kaczyński nie zrobi prezentu opozycji. Wcześniejszych wyborów nie będzie. A co z Ziobrą?

Straci twarz, albo stanowiska. Jeśli ustąpi ws. ustawy o bezkarności, będzie żyrował wszystkie nadużycia urzędnicze w czasie pandemii. Jeśli wciąż będzie się stawiać, zostanie pozbawiony funkcji. A później i tak przywdzieje wór pokutny i upokorzony wróci prosić o łaskę prezesa.

Tę potyczkę wygra Kaczyński, ale wielkiej wojny z Ziobrą nie będzie.

Targi i potyczki Solidarnej Polski z PiS nie są niczym nowym. W latach 2013–2014 negocjacje polityczne, przez wzajemne ataki i branie się na przeczekanie, trwały długo, aż w końcu Jarosław Kaczyński publicznie zaapelował do Zbigniewa Ziobry: „Wróć synu, ojciec czeka". I SP przez cztery lata współrządziła zgodnie z PiS. Aż do teraz. Czy dzisiaj dotychczasowi koalicjanci znajdą wspólny język na następne trzy lata? Łatwo i przyjemnie nie będzie, ale Ziobro z Kaczyńskim są na siebie skazani.

Pozostało 84% artykułu
Publicystyka
Roman Kuźniar: Atomowy zawrót głowy
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny