W piątek 15 sierpnia na Alasce ma dojść do spotkania Putin–Trump. Przywódcy mają rozmawiać o zawieszeniu broni w walkach na Ukrainie, omawiając warunki, jakie w rozmowie z wysłannikiem Donalda Trumpa, Steve'em Witkoffem, postawił Putin.
Putin rości sobie prawa do czterech regionów Ukrainy – Ługańska, Doniecka, Zaporoża i Chersonia – oraz do Półwyspu Krymskiego nad Morzem Czarnym, który zaanektował w 2014 roku. Jego wojska nie kontrolują w pełni całego terytorium tych czterech regionów. Wcześniej agencja Bloomberg News poinformowała, że przedstawiciele Stanów Zjednoczonych i Rosji pracują nad porozumieniem, które zatwierdziłoby okupację terytoriów zajętych przez Moskwę podczas inwazji wojskowej. Przedstawiciel Białego Domu powiedział, że informacja Bloomberga jest spekulacją.
Czytaj więcej
Przed szczytem na Alasce nie wiadomo najważniejszego: czy prezydent USA Donald Trump będzie broni...
Żądania Putina i reakcja Zełenskiego
Jak przypomniał Bloomberg, Władimir Putin żąda, by Ukraina oddała Rosji cały obszar Donbasu oraz Krym, który ta zaanektowała w 2014 roku. Prezydent Wołodymyr Zełenski musiałby jednak w takim przypadku wydać rozkaz wycofania wojsk z części obwodów ługańskiego i donieckiego, które wciąż pozostają w rękach Kijowa. „Byłoby to dla Rosji zwycięstwo, którego jej armia nie była w stanie osiągnąć militarnie od początku inwazji w lutym 2022 roku” – wskazywał Bloomberg.
Prezydent Zełenski, który nie został zaproszony na spotkanie na Alasce, stanowczo odrzucił plan Putina, określając go jako nierealistyczny i nie do zaakceptowania, podkreślając, że Ukraina nie odda swojego terytorium. Podobne stanowisko zajęli europejscy przywódcy, którzy wskazali, że jakiekolwiek porozumienie Trumpa i Putina bez udziału Ukrainy byłoby nieważne.