Pandemia Covid-19 mocno poturbowała światową gospodarkę. Odczuły ją także kraje unijne. Odpowiedzią na to był europejski fundusz odbudowy, z budżetem przekraczającym na dziś ponad 800 mld euro. Pieniądze te przeznaczono na odbudowę potencjału rozwojowego gospodarki, utraconego w wyniku pandemii oraz wsparcie trwałej konkurencyjności gospodarki i wzrost poziomu życia społeczeństwa w dłuższym horyzoncie czasowym.
Polska jest jednym z największych beneficjentów tego programu. Na nasz Krajowy Plan Odbudowy Unia przeznaczyła prawie 60 mld euro (ok. 268 mld zł), w tym 25,27 mld euro (113,28 mld zł) w postaci dotacji i 34,54 mld euro (154,81 mld zł) w formie preferencyjnych pożyczek.
Uruchomienie KPO poprzedziły potężne perturbacje. Pieniądze przyznane Polsce były przez długi czas zamrożone na skutek konfliktu rządu PiS z Komisją Europejską o praworządność w naszym kraju. Straciliśmy w ten sposób dwa lata. W efekcie unijne euro z funduszu odbudowy zaczęły do nas płynąć dopiero w zeszłym roku, po tym, jak nowy rząd unormował stosunki z KE i przystąpił do naprawy wymiaru sprawiedliwości.
Potrzebna była rewizja KPO, która przyspieszyła proces wydatkowania pieniędzy. Udało się także wynegocjować z Komisją Europejską przedłużenie terminu na realizację projektów z tego programu. Dziś idzie ona pełną parą. Do tej pory, wedle danych Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej, w ramach KPO podpisano już ponad 824 tys. umów, a wartość realizowanych dzięki nim projektów przekroczyła 140 mld zł.
Rząd przekonuje, że dzięki inwestycjom z KPO nasza gospodarka nabierze rozpędu. – Ten wielki plan dla Polski ma mieć przełożenie na życie zwykłych ludzi, a w naszym otoczeniu zajdzie wiele pozytywnych zmian – zapewnia.