Reklama

Donald Trump usuwa Rosję z Kaukazu. Nie podoba się to nie tylko Kremlowi

Deklaracja o chęci zawarcia pokoju Armenii i Azerbejdżanu podpisana w Waszyngtonie w obecności prezydenta Donalda Trumpa wywołała odruchy niechęci Kremla i nieskrywaną wściekłość rosyjskich imperialistów. Ale też Teheranu.

Publikacja: 11.08.2025 05:03

Porozumienie Armenii i Azerbejdżanu wywołało zdenerwowanie Rosji i wściekłość Iranu

Porozumienie Armenii i Azerbejdżanu wywołało zdenerwowanie Rosji i wściekłość Iranu

Foto: REUTERS/Kevin Lamarque

– Dla Baku i dla Erywania związki z Waszyngtonem są znacznie ważniejsze, niż z Moskwą. Tak w ogóle nie powinno to dziwić przy tym znaczeniu, jakie Ameryka ma, zarówno politycznym jak i – co ważniejsze – gospodarczym, wojskowym – smętnie podsumował moskiewski publicysta Gieorgij Bowt.

Reklama
Reklama

Jednak przy pośrednictwie Trumpa obaj prezydenci podpisali jedynie deklarację o rezygnacji z konfrontacji zbrojnej. Na drodze do ostatecznego porozumienia (negocjowanego już od 2023 roku) jest kilka przeszkód, w tym azerbejdżańskie żądanie dokonania zmian w konstytucji Armenii czy dokończenie delimitacji granicy.

– Udało się nam ustanowić pokój. Walczyli ze sobą 35 lat, a teraz są przyjaciółmi – mimo to ogłosił Trump.

„Splunięcie w kremlowską twarz”, czyli jak Armenia i Azerbejdżan odwracały się od Moskwy

– Administracja Trumpa miała początkowo bardziej ambitne cele – pogodzić Rosję z Ukrainą i zatrzymać wojnę w Gazie. Dopiero gdy główne plany pokojowe zakończyły się niczym, zwróciła swoją uwagę na konflikt azersko-ormiański, gdzie działania bojowe dawno się zakończyły i nawet tekst porozumienia pokojowego jest spisany – wyjaśnia jeden z ormiańskich publicystów, skąd nagłe zainteresowanie Waszyngtonu sprawami Południowego Kaukazu.

Czytaj więcej

Azerbejdżan i Armenia podpisały porozumienie pokojowe w Białym Domu
Reklama
Reklama

Drogę do waszyngtońskiego porozumienia otworzyła narastająca od końca ubiegłego roku konfrontacja między Moskwą a Baku. Jeszcze jesienią 2020, po rozbiciu przez Azerów ormiańskich sił w Górskim Karabachu, obaj prezydenci podpisywali porozumienie o zawieszeniu broni w obecności Władimira Putina.

Ale pod koniec ubiegłego roku Rosjanie najpierw zestrzelili omyłkowo azerski samolot pasażerski, a potem – w obławach na imigrantów – zamordowali dwóch Azerów mieszkających w Rosji. Nie doczekawszy się zmiany rosyjskiej polityki, czy choćby przeprosin i rekompensat dla rodzin ofiar, prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew zwrócił się w stronę Waszyngtonu. Teraz USA zniosły istniejący od 1992 roku zakaz wojskowej współpracy z Baku.

„Czytam o tym wstępnym porozumieniu Armenii i Azerbejdżanu. To takie splunięcie w kremlowskie lico, że aż dech zapiera” – opisał waszyngtońskie porozumienie jeden z emigracyjnych, rosyjskich publicystów.

Kreml zareagował jednak wstrzemięźliwie, choć jednocześnie z zawoalowanymi groźbami. „Do ostatniej chwili Baku i Erywań twierdziły, że wolą prowadzić bezpośredni dialog, bez zewnętrznej pomocy” – wyraziło zdziwienie putinowskie ministerstwo spraw zagranicznych. „Optymalnym wariantem rozwiązania problemów Kaukazu Południowego są decyzje wypracowane przez same państwa regionu przy wsparciu bezpośrednich sąsiadów: Rosji, Iranu i Turcji” – od razu wskazało, gdzie Baku i Erywań powinny szukać właściwej „zewnętrznej pomocy”.

– Tak naprawdę Moskwa chciała być jedynym arbitrem między Azerbejdżanem i Armenią, ale inwazja na Ukrainę podważyła jej pozycję w regionie – sądzi ekspert z Armenii.

Reklama
Reklama

„Trasa Trumpa” jako symbol zaangażowania USA na Kaukazie

Największe zdenerwowanie wywołała zarówno w Moskwie, jak i sojuszniczym jej Teheranie „Trasa Trumpa do międzynarodowego pokoju i rozwoju”. Nieco lizusowską nazwę zaproponował premier Armenii Nikol Paszynian, próbując przebić równie lizusowską propozycję prezydenta Azerbejdżanu nominowania Trumpa do Pokojowej Nagrody Nobla.

„Trasa” to droga, linia kolejowa i połączenia światłowodowe prowadzące przez tzw. korytarz zangezurski (armeńską prowincję Sjunik), łącząc Azerbejdżan z jego eksklawą położoną w Armenii, Nachiczewaniem i dalej z Turcją.

Udokumentowane miejsca ataków Izraela na Iran i Iranu na Izrael - stan na 16 czerwca (MAPA)

Udokumentowane miejsca ataków Izraela na Iran i Iranu na Izrael - stan na 16 czerwca (MAPA)

Foto: PAP

„To przecież NATO będzie miało korytarz do Morza Kaspijskiego” – natychmiast stwierdził jeden z rosyjskich blogerów wojskowych. Turcja należy do NATO, a Azerbejdżan leży nad tym morzem.

Baku co najmniej od roku domagało się takiego eksterytorialnego połączenia. Erywań ostro się sprzeciwiał, nie chcąc tracić suwerenności nad swym terytorium oraz lądowego połączenia z leżącym na południowy zachód od Armenii Iranem. Teheran kilka dziesięcioleci był jednym z nielicznych sojuszników Erywania, ale wojna w Ukrainie wszystko zmieniła, gdy opowiedział się po stronie Rosji. A oba państwa kaukaskie zaczęły oddalać się od Kremla, szukając wsparcia we Francji (Armenia), a potem w USA.

Czytaj więcej

Mocarstwa zwierają szyki – Rosja i USA szukają sojuszników
Reklama
Reklama

Erywań zgodził się w końcu na „Trasę”, która będzie zarządzana przez amerykańskie firmy, ale z zachowaniem armeńskiej kontroli nad terytorium.

Iran grozi wojną USA

Teraz doradca irańskiego ajatollaha Ali Hameneiego Ali Akbar Welajati zapowiada, że Iran nie dopuści do jej powstania. Według niego projekt „jest niemożliwy do zrealizowania i nie  zostanie zrealizowany”, a rejon „stanie się cmentarzyskiem najemników Trumpa”. – Będziemy działać dla zapewnienia bezpieczeństwa Południowego Kaukazu, z Rosją czy bez niej. Ale uważamy, że także Rosja strategicznie występuje przeciw temu korytarzowi – mówił Welajati.

Iran sprzeciwiał się powstaniu „korytarza” również w czasach, gdy lobbował go sam Kreml, proponując obsadzenie regionu swoimi wojskami. Teheran obawiał się odcięcia od Armenii i drogi prowadzącej do Morza Czarnego (przez Gruzję). Obecnie grozi nawet użyciem siły, by powstrzymać jego powstanie.

Za sobą ma milczącą przychylność Moskwy (która nie jest na razie w stanie jawnie się sprzeciwiać amerykańskiej inicjatywie), przeciw – Azerbejdżan i Turcję, które łączą sojusznicze więzi. A w dodatku Donalda Trumpa, który dopiero co przeprowadził zwycięskie uderzenia swego lotnictwa na Iran.

– Dla Baku i dla Erywania związki z Waszyngtonem są znacznie ważniejsze, niż z Moskwą. Tak w ogóle nie powinno to dziwić przy tym znaczeniu, jakie Ameryka ma, zarówno politycznym jak i – co ważniejsze – gospodarczym, wojskowym – smętnie podsumował moskiewski publicysta Gieorgij Bowt.

Jednak przy pośrednictwie Trumpa obaj prezydenci podpisali jedynie deklarację o rezygnacji z konfrontacji zbrojnej. Na drodze do ostatecznego porozumienia (negocjowanego już od 2023 roku) jest kilka przeszkód, w tym azerbejdżańskie żądanie dokonania zmian w konstytucji Armenii czy dokończenie delimitacji granicy.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Dyplomacja
Kolejne państwa zapowiadają uznanie Palestyny
Dyplomacja
Aleksandr Łukaszenko odejdzie? Mówi, że na razie nie planuje startu w kolejnych wyborach
Dyplomacja
Walki na Ukrainie wkrótce ustaną? Donald Tusk: Mam taką intuicję
Dyplomacja
Rosjanie: Wkrótce spotkanie Donald Trump-Władimir Putin. Putin wskazuje miejsce
Dyplomacja
Armia prosi Finów, by uśmiechali się do żołnierzy z USA
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama