Wyrok zapadnie najwcześniej w czerwcu. 11 czerwca sąd przesłucha jeszcze świadka – dziennikarza lokalnych mediów.
Na pierwszy termin prokurator i jego obrońca nie zostali wpuszczeni, bo, zdaniem sądu dyscyplinarnego, nie stawili się na czas. Wśród publiczności panowała inna opinia. Mężczyźni celowo zostali przetrzymani na dole w budynku, by nie zdążyć na rozprawę.
Prokurator Wójtowicz uczestniczył w 2017 r. w manifestacji przeciwko zmianom w ustawach o Sądzie Najwyższym, sądach powszechnych oraz Krajowej Radzie Sądownictwa. Podczas niej miał udzielić nieautoryzowanej wypowiedzi m.in., że nie ma nic do stracenia.
Bogdan Święczkowski, prokurator krajowy. zażądał ukarania Piotra Wójtowicza za naruszenie zasady apolityczności. Rzecznik dyscyplinarny uznał, że wypowiedź Wojtowicza godziła w powagę prokuratury i stanowiła uchybienie godności sprawowanego urzędu.
W sprawę, z własnej inicjatywy, zaangażował się Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. W piśmie do Bogdana Święczkowskiego przypomina, że we wrześniu 2018 r. rzecznik dyscyplinarny dla poznańskiego okręgu regionalnego umorzył postępowanie, nie dopatrując się w zachowaniu prokuratora winy. W uzasadnianiu tej decyzji uznał, że „prokurator nie może demonstracyjnie ujawniać swoich poglądów politycznych, ale może być uczestnikiem pokojowych zgromadzeń, co nie oznacza działalności politycznej".
Od tego orzeczenia odwołał się PK do Sądu Dyscyplinarnego przy Prokuratorze Generalnym. Powód? Manifestacja przed sądem miała jego zdaniem charakter polityczny, bo protestujący podczas manifestacji w lipcu 2017 r. – w której brał udział prokurator Wójtowicz – sprzeciwiali się woli większości sejmowej.