W projekcie przewidziano cztery oceny, jakie prokurator może uzyskać: pozytywną z wyróżnieniem, pozytywną, pozytywną z zastrzeżeniem oraz najgorszą – negatywną. Jeśli będzie to jedna z dwóch ostatnich, prokurator znajdzie się pod specjalnym nadzorem – będzie poddawany kontroli częściej, bo co roku.
– Wprowadzenie takiej kontroli uderzy w gwarancje niezależności prokuratorskiej, dziś i tak już nikłej – uważa krakowski prokurator Jacek Skała z Komitetu Obrony Prokuratorów. Jego zdaniem w rezultacie ubędzie prokuratorów liniowych, a przybędzie zajmujących się nadzorowaniem.
[srodtytul]Tak jak asesorzy[/srodtytul]
– Byliśmy oceniani jako asesorzy, teraz mamy być po raz kolejny sprawdzani jako prokuratorzy. Są już przecież wizytacje i lustracje, to wystarczy. Kolejna kontrola da możliwość tępienia „nieposłusznych” podwładnych, którzy np. nie zechcą wykonywać poleceń przełożonych – dodaje Skała.
Jego wątpliwości potwierdza prokurator Małgorzata Bednarek, prezes Niezależnego Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem. – To nie są dobre propozycje – ocenia krótko dla „Rz”. Jej zdaniem propozycja MS powiela już istniejące rozwiązania. – Mamy dziś wizytacje jednostek, przy okazji których oceniani są prokuratorzy. Po co więc kolejny rodzaj ocen? – pyta. Dodaje, że zagrożenie dla gwarancji niezależności po ich wprowadzeniu może być duże. – System może działać na zasadzie quasi-szantażu – twierdzi.
Mniej zagorzałym przeciwnikiem propozycji jest Cezary Kiszka, prezes Stowarzyszenia Prokuratorów RP. – Jakiś system oceny prokuratorów istnieć musi – twierdzi. I podaje przykład sądownictwa, gdzie taka ocena istnieje. – Jeżeli ktoś chce awansować, musi być dobry, najlepszy, a jak to inaczej sprawdzić, jeśli nie przez kontrolę – mówi. Warunek jego zdaniem jest jeden – ocena musi być obiektywna. – Zdarza mi się już dziś iść do sądu, by wysłuchać końcowej mowy początkującego prokuratora – przyznaje. – Tylko w ten sposób mogę stwierdzić, czy jest aktywny przed sądem. Sama analiza akt nie wystarczy.