Ostateczna data uruchomienia Prokuratury Europejskiej zależy od tego, jak szybko państwa członkowskie porozumieją się co do szczegółów związanych z jej funkcjonowaniem. Projekt rozporządzenia powołujący ją do życia jest już gotowy.
Ma ona prowadzić wszystkie postępowania karne dotyczące przestępstw finansowych popełnionych na szkodę UE. Chodzi – z jednej strony – o pieniądze wypływające bezpośrednio z budżetu w postaci dotacji czy programów UE, z drugiej – o środki niewpływające do budżetu z powodu głównie przemytu papierosów czy przestępstw związanych z podatkiem VAT.
– Katalog spraw jest zbyt szeroki – ocenia prokurator Krzysztof Karsznicki i podaje, że nie wierzy, by jeden prokurator z Polski zdołał prowadzić rocznie 2,5 tys. spraw. Jest to tym bardziej bezzasadne, że każda z tych, które dotyczą naszych obywateli, ma być prowadzona na podstawie prawa krajowego.
– Wystarczyłoby ograniczyć spektrum spraw, którymi miałaby się zająć Prokuratura Europejska, i nie byłoby kłopotu – uważa Karsznicki. O jakich sprawach mowa? Rozgraniczonych kwotowo albo np. takich, które są wybitnie transgraniczne i w które zaangażowane są dwa, trzy czy cztery państwa. W tej ostatniej sytuacji i tak nie do końca jest jasne, z którego kraju prokurator miałby się zająć sprawą.
Komisja Europejska twierdzi, że interesy finansowe UE nie są dostatecznie chronione w sytuacji, gdy przestępstwa takie są ścigane odrębnie w poszczególnych krajach UE, a są popełniane na terenie kilku krajów. Za niewystarczające uznaje dotychczasowe instytucje powołane do tego celu, czyli Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) oraz Europejską Jednostkę Współpracy Sądowej (Eurojust).