Rz: Został pan właśnie kandydatem Krajowej Rady Sądownictwa na urząd prokuratora generalnego. W wystąpieniu ostro skrytykował pan to, co dziś dzieje się w prokuraturze, i jej obecnego szefa. Rzeczywiście jest aż tak źle?
Krzysztof Karsznicki: Ja tylko powiedziałem, co źle funkcjonuje, i wskazałem przyczyny takiego stanu rzeczy. Zdziwieni mogli być tylko ci, którzy zamknęli się w swoim wąskim gronie i nie widzieli narastającej frustracji i zmęczenia prokuratorów. Po wystąpieniu wiele osób gratulowało mi przede wszystkim odwagi. To też o czymś świadczy.
Andrzej Seremet nie zdołał uporać się ze śledztwem smoleńskim. Pan od dawna uważa, że nie było szans, by prowadzić w tej sprawie śledztwo międzynarodowe. Prezydentowi, który ostatecznie zdecyduje, kto zostanie nowym prokuratorem generalnym, może się to nie spodobać.
Jeszcze raz stanowczo stwierdzam i mówię to jako prawnik, że nie ma takich podstaw prawnych, aby prowadzić wspólne śledztwo w sprawie karnej z innym państwem. Kto miałby kierować akt oskarżenia w takim śledztwie: rosyjski czy polski prokurator? Który sąd rozpoznawałby sprawę? Na podstawie których przepisów procedury karnej (polskich czy rosyjskich) miałoby być prowadzone wspólne śledztwo? Czym innym jest jednak wspólny zespół śledczy, którego zadaniem jest zbieranie dowodów dla dwóch równolegle toczących się postępowań karnych (polskiego i rosyjskiego). Utworzenie wspólnego zespołu od strony prawnej jest możliwe, ale akurat nie w tej sprawie, gdyż nie ma między Polską i Rosją umowy, która przewidywałaby utworzenie takiego zespołu, jak wymaga art. 589b kodeksu postępowania karnego. Nie wykluczałem natomiast nigdy umiędzynarodowienia śledztwa w obszarze badania katastrofy przez komisje ekspertów. Ale to nie jest domena prokuratury. Jest powołana do prowadzenia śledztw wyłącznie w sprawach karnych.
Fala uchodźców zalewa Europę. Czy powinniśmy się liczyć ze wzrostem przestępczości?